Nieczęsto w Warszawie można spotkać lokal z kuchnią azjatycką, za to bez glutaminianu sodu. Okazało się jednak, że choć może brzmi to jak paradoks, nie jest niemożliwością. Orientacja, a w pełnej nazwie - Jadłodajnia Azjatycka - jest tego namacalnym (szczególnie dla żołądka) dowodem.
We wnętrzu dominują trzy kolory - biały oraz czarny w akompaniamencie energetycznego żółtego. Podwieszane lampy oryginalnego projektu oraz podświetlane logo na jednej ze ścian nadają wnętrzu odpowiedniej dynamiki.
Co ważne i ciekawe, zaraz obok Orientacji niebawem otworzy się sklep z produktami orientalnymi. Już teraz w lokalu możemy poznawać smak prawdziwych azjatyckich napoi produkowanych w Tajlandii.
Właśnie od napoi zaczęliśmy nasz tasting. Wybraliśmy smak mango (orzeźwiający, odpowiednio słodki) oraz napoju herbacianego z cytryną (osobliwy, bardzo zachęcający, lekko pszeniczny posmak). Nie mam wątpliwości, dlaczego butelkowana herbata jest tak bardzo popularna w krajach Dalekiego Wschodu. W najbliższym czasie do "napojowego" menu wchodzą również azjatyckie herbaty parzone.
Na początek spróbowaliśmy zupy pho. Bez problemu udało się zamówić wersję bezmięsną - obsługa jest pomocna, bezproblemowa, uśmiechnięta i zorientowana. Tak trzymać! Naprawdę duża miska zupy w połączeniem z drugim daniem okazała się nie do przejedzenia. Lekki, delikatny bulion z aromatycznym dodatkiem świeżych ziół i (na szczęście!) nierozpadającym się makaronem ryżowym z dużą ilością kiełków fasoli mung to uzależniająca energia zaklęta w tym daniu rodem z Wietnamu.
Na drugie danie zdecydowałam się na pierożki z warzywami. Nie tylko rzadko spotykana wersja wege jest tu zaletą, ale przede wszystkim robione na miejscu ciasto. Świeżość i lekkość pierożków wypełnionych warzywami z dodatkiem sosu z czosnkiem to zdecydowanie zestawienie smaków, które trzeba powtórzyć.
M. wybrał kaczkę na gorącym półmisku. I faktycznie było gorąco. Efektownie podane danie aż skwierczało i jeszcze bardziej wzmagało apetyt. Sama kaczka wręcz idealna. Wilgotna, z cienką warstwą tłuszczu pod wspaniale chrupiącą skórką. Ochów i achów nie było końca, bo to zdecydowanie najlepsze kacze mięso, jakie trafiło na nasze talerze. Pod nim na półmisku znalazły się jeszcze warzywa w sosie hoi-sin oraz sezamie. Nawet dla nich samych warto zamówić danie.
Orientacja to nie tylko azjatyckie jedzenie, ale także część innowacyjnego projektu, którego na rodzimym rynku jeszcze nie było. Wizytę w lokalu zaliczamy od jedną z najbardziej udanych w tym roku. Wielkim plusem Orientacji są także jej ceny - nie spotkamy tu ani maleńkiego napoju za totalnie nieadekwatną kwotę, ani głodowej porcji posiłku w, nietrakcyjnej lekko mówiąc, cenie prosto z Mokotowskiej. Bez zadęcia, w jasnym wnętrzu można zjeść dobrze - czyli smacznie, ale także zdrowo. Po wizycie w Jadłodajni na pewno nie nabawimy się rozstroju układu pokarmowego, a błogie uczucie sytości utrzymuje się przez kilka dobrych godzin. Polecamy!
UZUPEŁNIENIE OPINII Z DNIA 13.11.2014
Do Orientacji - Jadłodajni Aztatyckiej zawitaliśmy ponownie w czwartkowy wieczór. Mieliśmy w ten sposób okazję sprawdzić, jak spisuje się oryginalne oświetlenie. Od wejścia przywitał nas zapach smażonych potraw i już wiedzieliśmy, co wybierzemy. Większość stolików była pozajmowana, a w przeciągu naszej wizyty Orientację odwiedziło sporo osób. To dobrze wróży interesowi, który już niebawem (sądząc po widocznych przygotowaniach) wzbogaci się o sklep z artykułami orientalnymi.
O obsłudze pisaliśmy w poprzedniej recenzji lokalu, możemy tylko potwierdzić, że nadal jest więcej niż bez zarzutu. ;)
Na początek - napoje. Zdecydowaliśmy się na powtórkę orzeźwiającego w smaku mango, a na spróbowanie wzięliśmy liczi (dla lubiących słodkie, gęste soki - ideał) oraz marakuję (słodsza niż mango, ale równie soczysta).
Niestety nie było już nemów, których bardzo chcieliśmy spróbować. Na pocieszenie wzięliśmy jednak nasze smakowe "specjalizacje".
Najpierw spróbowaliśmy zupy Won Ton. To już druga, która skusiła nas w Orientacji. Nie można jej jednak porównywać z pho, bo to zupełnie inny rodzaj smaku. Bulion bardzo dobry, ale główną rolę zdecydowanie odgrywają pierożki o prawdziwym mięsnym smaku. Ile razy jedliśmy w lokalach pierogi z mięsem, w których prawdziwe mięso schowało się tylko w nazwie... Tutaj na szczęście było zupełnie inaczej.
Zamówiłam rybę w pięciu smakach, w zestawie z ryżem i surówką. Nie zawiodła mnie, a wręcz pozytywnie zaskoczyła. Duże kawałki, wyraźny smak i błogie uczucie sytości po zakończonym posiłku. Oraz, co ważne, brak jakichkolwiek objawów tzw. syndromu azjatyckiej restauracji jakiś czas później.
M. wziął makaron smażony z wołowiną. Duża ilość przyjemnie słodkiego sosu, makaron optymalnej miękkości i pyszna, soczysta wołowina stworzyły danie, którego warto zasmakować. Poza tym porcja po skosztowaniu zupy okazała się dla M. nie do przejedzenia.
Orientacja to miejsce, które z pewnością nieraz odwiedzimy. Prezentowane tu smaki to odłączenie tych, które znamy u klasycznego "chińczyka" od glutaminianu sodu i innych ulepszaczy, które przyprawiają nie tylko danie, ale i o rozstrój żołądka. Zarówno ceny napojów, jak i dań, są bardzo przystępne, co rzadko się zdarza, bowiem wiele lokali "odbija" sobie koszty na sokach czy herbacie. Orientujcie się, wpadajcie :).
An error has occurred! Please try again in a few minutes