Rodzimy diament!. W wielkiej powodzi nowych lokali w Warszawie, w tym wielu obcych nam kulturowo kuchni, bardzo niewiele pozostało tych z tradycjami, rodzimymi, warszawskimi, z polską, domową kuchnią. Wśród nich takim diamentem błyszczy od lat nieco schowany, na Wiejskiej po schodkach w dół, lokal który możemy zaliczyć do kultowych, z duszą, mimo że jego rodowód sięga „tylko” 1957 roku.
Takim jest Kawiarnia Czytelnik, powstała jako stołówka najstarszego powojennego Wydawnictwa Czytelnik, a dziś już legendarna kawiarnia literacka, z domowymi obiadami, gdzie wciąż można spotkać sławnych pisarzy, poetów, aktorów, dziennikarzy, tłumaczy, a nawet czasem zagubionego parlamentarzystę z pobliskiego Sejmu. Wciąż w powietrzu panuje duch rozmów i biesiad Holoubka, Łapickiego, Konwickiego, Stachury, Berezy, Morgensterna, a jeszcze dawniej Słonimskiego, Tyrmanda, Andrzejewskiego, Hena, Kawalerowicza, Kołakowskiego…
Do dziś pod skrzydłami pań Dróżdż rozwija się znakomita kuchnia domowa, po umiarkowanych cenach, scalająca dawne i obecne czasy. Zatem są i tanie znakomite zupy jarzynowa, koperkowa, żurek, a następnie od lat codziennie takie specjały jak m.in. wołowa sztuka mięs w sosie chrzanowym z kaszą, zrazy zawijane i bitki z kopytkami i buraczkami, sznycel wiedeński z jajkiem, schabowy z kapustą, pierogi ruskie. Można wegetariańsko poprzestać na porcji kalafiora, fasolki szparagowej, albo gotowanych warzyw. Umiarkowane ceny w granicach 20-30 zł i możliwość zamawiania połówkowych porcji.
Uprzejma obsługa przy bufecie pań witających stałych bywalców, a naczynia wszyscy, nawet znani literaci, odnoszą solidarnie do okienka. Atmosfera swojska, koleżeńska, wzajemnie życzliwa, gwar rozmów, nad który słychać głos z bufetu o gotowych daniach do odbioru. Przy bufecie można wybrać z chłodziarki smakowite kanapki z tatarem, wędliną lub jajkiem, ciastka, piwo, a z półki wino, czy brandy.
Czyste, schludne stoliki i proste krzesła, przybyły tylko miękkie ażurowe, zielone obrusiki pod naczynia. Na ścianach stare fotosy i logo Czytelnika, a u wejścia codziennie pisany od nowa jadłospis z cenami od najniższych 6 zł za zupy do najwyższych 29 zł za befsztyk z polędwicy wołowej.
Byłem tu znów po dwóch latach, wprowadzając swą sympatię, oczarowaną tym literackim, swojskim klimatem. To sprzyja ciekawym rozmowom o literaturze i kulturze, o ludziach kilku pokoleń. Nie tylko bowiem człek chlebem żyje…
An error has occurred! Please try again in a few minutes