Oryginalny wystrój i oryginalne chińskie jedzenie. Klimat, wybór typowych dań, natomiast też z czasem jakość spadła i to już nie to. Jednak z uwagi na lokalizację i urodę miejsca warto się czasem przejść.
Cesarski Pałac odwiedziłem ze znajomymi przed piątkową imprezą. Niestety zdjęcia posiłków nie wyszły najlepiej czego szczerze żałuję bo były znakomite (tj. dania nie zdjęcia). Zdecydowaliśmy się na chińskie pierożki (dim sum) z wieprzowiną, kurczaka w słodko - kwaśnej panierce, cienko smażoną wieprzowinę w sosie pekińskim oraz żeberka. Jako dodatki wzięliśmy ryż i makaron, a wszystko podlaliśmy piwem i chińskim "bimber". Dania były znakomite!!! z pewnością wrócę i tu dałbym ocenę 5 +. Na minus niestety :( lepiąca się podłoga w toalecie oraz lekko przykurzony (aczkolwiek klimatyczny wystrój) i wysokie ceny.
Od samego wejścia człowiek od razu wie że nie jest w jakiejś podrzędnej restauracyjce. Aby dostać się dalej musimy przejść przez uroczy mały mostek. Obsługa wita nas od wejścia, menu razem z zachęcającymi zdjęciami i jeszcze moje ukochane smażone bakłażany.. 😍 o ile ograniczam ten sposób gotowania to będąc w Chinach tak się w nich zakochałam to fakt odnalezienia ich w W-wie sprawił że cena nie grała roli (w ryzach przyzwoitości oczywiście 😜).
No właśnie, ceny.. jeśli chcesz spróbować wielu rzeczy.. sugeruję przyjść zaraz po wypłacie 😜
Warzywa Chowam Pod Pyrami
+4
Czas na chińszczyznę! A, że restauracji chińskich jest w Warszawie multum - wybór padł na Cesarski Pałac. O ile restauracje hinduskie trzymają w mieście wysoki poziom, o tyle znalezienie "the real deal" jeśli chodzi o restaurację chińską jest w tzw. zachodzie wyczynem, głównie ze względu na charakter tej kuchni, który wielu nie za bardzo podchodzi.. Tylko jak wybierać?
Godzina 18:00 w tygodniu lokal swieci pustkami, wszędzie dookoła nie było stolików dlatego wybrałam ten lokal gdyż 1.miałam 30 min aby zamówić i zjeść i 2. chciałam gorąca zupę. Pan zapewnił, że zdążę. Współbiesiadnik zamówił tylko piwo. Po doradztwie obsługi ( karta przepastna) ale są piękne zdjęcia! Wybrałam zupę z klopsikami i warzywami. Podano chipsy na oczekiwanie. Świeże i smaczne. Kiedy nadeszła zupa oniemiałam... tak małej porcji dawno nie widziałam! Smak? Cóż woda na kapuście i śladowe ilości makaronu ryżowego, którego nie dało się wy/jeść łyżką ze względu na zwężenie dna "wazy" na zupę. Warzywa? Były tylko liście kapusty... I Maleńkie chyba 3 klopsiki/ ale pyszne.
Reasumując smak zupy z kapustnymi liśćmi nie zachęcił mnie do powrotu. Za te 12 do 15 zł zwykle można zjeść michę pysznej zupy w innym miejscu. Cesarski pałac już stracił swój blichtr....
Eleganckie miejsce, piękne dekoracje. Smaczne dania kuchni orientalnej. Miła obsługa. Trochę drogo, ale dania warte swojej ceny, do tego duże porcje, że można się najeść. Polecam kaczkę po seczuańsku.
Moim zdaniem najlepsza i najbardziej autentyczna kuchnia chińska w Warszawie, od lat tak samo dobrze. Bardzo urozmaicona karta, dania z wielu regionów Chin, każdy znajdzie coś dla siebie.
Jedna z pierwszych chińskich restauracji w Warszawie, którą pamiętam. Poziom trzyma cały czas ten sam, kaczka po pekińsku jest przepyszna. Mimo dość wysokim cen polecam!
Bardzo fajny wystrój, z jeziorkiem, przesłonami i innym typowym chinskim kiczo-dekorem. Menu OGROMNE! Samo przeglądnięcie wszystkich potraw zajęło 15 minut. Ominąwszy jakże kuszące chrupiące wieprzowe uszy czy też głowę karpia zdecydowaliśmy się na wołowinę po kantońsku oraz kurczaka kung bao które okazały się strzałem w 10tkę. Ładnie podane, miła obsługa i sporo azjatyckich gości.
Tym razem będzie krótka recenzja. Na temat Cesarskiego Pałacu napisano już tak wiele, że mógłbym tylko się powtarzać. Restauracja faktycznie serwuje chińską kuchnie na dobrym poziomie. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że nie jest to to samo co w Chinach ale z drugiej strony jedzenie ma przede wszystkim smakować i cieszyć wzrok. Poza tym zawsze uważałem, że klimat ma wpływ na doznania smakowe.
Zamówiliśmy na początek klasyczną zupę pikantno-kwaśną, pierożki na parze z krewetkami, wodorost z czosnkiem oraz makaron Dandan z mieloną wieprzowiną (dodatkowo podostrzony). Na główne dania pojawiły się brokuły z czosnkiem, ryż oraz wieprzowina w sosie pekińskim ze świeżym porem. Początkowo zamówiliśmy jeszcze polecanego sandacza z imbirem w sosie czosnkowym ale ostatecznie wypadł z zamówienia. Byłoby tego za dużo jak na niedzielny lunch:-) Jedzenie tradycyjnie było bardzo smaczne. Obsługa bardzo się starała (w osobie prawdziwego chińczyka). Ocena 4.0 jak najbardziej zasłużona jak na rodzaj miejsca.
Menu rozłożyste, ale mimo, że czasami potrzeba przewodnika, to ci kucharze wiedzą i naprawdę potrafią oddać 100% tego jak powinny smakować te dania. Zapytajcie o kucharza z Kantonu... albo jeszcze lepiej o kuchnię Syczuańską, a wjadą na stół rzeczy, jakich nigdy nie jedliście! Przepyszność... dla smakoszy świńskich uszu i kaczych języków miejsce idealne!
Wizyta podczas Azja WRW - zaskoczyło mnie podanie wszystkich 3 dań w jednym bento boxie.
Wystrój bardzo klimatyczny, siedziałam z koleżankami przy okrągłym stole, na którym środek był obrotowy, więc fajna opcja na wizytę z przyjaciółmi i dzielenie się różnymi daniami. Obsługa bardzo miła. Czasem ciężko było Panią przywołać wzrokiem, ale jak już się udało to z niczym nie było problemu.
Dania: spring rolls smażone, kurczak w sosie + ryż i smażone banany w cieście - takie dość typowe. Porcja nie wyglądała na zbyt dużą, ale jednak się najadłyśmy. Kurczak mocno pikantny, ale bardzo fajny smak. Szkoda, że wszystko było razem, bo banany wystygły zanim zjadłyśmy danie. No i brakowało sosu do sajgonek - a miejsce w pudełku było...
Na koniec do rachunku dostałyśmy ciasteczka z wróżbą - bardzo fajny akcent.
Wizyta bardzo przyjemna, ale widziałam, że w karcie ceny są dość wysokie. Nie wiem czy wybrałabym się tam kiedyś na dania płacąc ceny z menu.
W tym miejscu z pewnością dostaniemy autentyczną, chińską kuchnię. Pyszna wieprzowina w wielu odsłonach. Próbowałem boczku z nutą herbaty, boczku z anyżem, żeberek z zieloną herbatą, dim-sumów, kurczaka gong bao i przystawkowych makaronów. Mocno wyczuwalne domowo robione wywary, świeżo tłuczone i prażone mieszanki przypraw, dobrej jakości mięso. W środku jest przeciekawie ale przekonajcie się sami.
Miło, że nie spotkamy tutaj tych samych smaków i rozwiązań, które łączą wszystkie tanie azjatyckie knajpy. W Cesarskim Palacu są Chiny z krwi i kości. Dowozili mi również jedzenie do domu i wszystko było ciepłe i dobre.
Lokal nie ma nic wspólnego ze skeczem kabaretu AniMruMru. Nie jest to aspirujaca budka z pseudochinskim żarciem. Nie jest to nowa fala azjatyckiego menu w stylu fusion. CESARSKI PALAC TO kuchnia dalekowschodnia bardzo aktualna i na wysokim poziomie. Od lat. Pierwszy raz zabrał mnie tu ojciec na krewetki blusko dwie dekady temu. To były Krewetki. To było Wyjście. Dziś mają coraz modniejsze w Warszawie pierożki na parze ( perlowe z krewetkami to schody do nieba). Doskonała marynowane wodorosty, rozbudzajace kubki smakowe swą prostotą ale nie plytkim smakiem. A boczek z zieloną herbatą? A karp z chilli? I jeszcze jeden boczek, ten po starochinsku. To wszystko pozycje pewne, nie banalne i pyszne. A na deser to co czasem śni mi się nocą ciemną i głucha. .. jabłka w karmelu. Kto nie zna niech płacze. Głośno aż po chiński mur.
Fantastyczne miejsce, utrzymane w klimacie Chin. Wszystko ze sobą gra wystrój, menu, klimat. Jedzenie świeże, bardzo smaczne. Zdecydowanie polecam nie tylko dla zwolenników kuchni orientalnej. 0,5 punktu odliczam za czas oczekiwania na dania. pomimo wszystko lokal godny polecenia w 100%.
A ja dam 5 ob jak sie tam wejdzie czas biegnie innym rytmem .
Obsluga fajna klimat muzyka .
Jedzenie faktycznie chinskie zestaw moze drogawy ale patrzac poprzez pryzmat innych rastauracji
naprawde pelny i wysublimowany polecam .
Ostatnio zostałam zaproszona na obiad do Cesarskiego Pałacu. Bardzo się ucieszyłam gdy mnie zaproszono bo słyszałam, że jest tam bardzo dobre jedzenie. Gdy wchodzi się do restauracji,od razu wita nas przemiły kelner zapraszając do chińskiej krainy. Wystrój wyjęty prosto z chin. Niestety obsługujący nas kelner przy stole zepsuł dobre wrażenie lokalu. Nie znał menu, gdy zapytałam o słodkie wino choya,powiedział, że go nie ma lecz chwile poźniej zobaczyłam przy stoliku obok jak kelnerka nalewa klientce o to właśnie wino. Na dania czekało się strasznie długo. Cały nasz pobyt zajął 2,5 godziny i to nie z powodu,że się zasiedzieliśmy tylko z powodu czekania na kolejne dania. Byliśmy w 5 osób,więc to nie była też wina zbyt dużej liczy osób. Przechodząc do jedzenia. Pyszne. Wołowina z porem, kaczka po seczuańsku, kurczak z orzechami nerkowca, każdą z tych pozycji polecam. Na deser zjadłam cudowne jabłka w karmelu, to trzeba tam zjeść obowiązkowo. Jeden minus to ceny dań, każde danie ok 50 zł lub drożej, a to ceny bez dodatków żadnych. Chętnie się wybiore tam jeszcze raz, chociaż mam nadzieje ,że trafię na lepszego kelnera.
Lubię ostre dania i jedząc gulasz z wołowiny byłem very happy;) oczywiście zaznaczyliśmy, że lubimy ostro, i spotkaliśmy się z oczekiwaniem;) jednak niektóre porcje zupełnie nieproporcjonalne do ceny, szczególnie w strefie przystawkowej.
Myślę, że to jedna z lepszych chińskich knajp w Wawie. Miejsce eleganckie. Obsługa miła.
Byłem tu z 5 razy i praktycznie za kazdym razem było smakowicie.
Jak źle jest opisywać restaurację która we wszystkich komentarzach ma pozytywne relacje. Jakby przynajmniej coś się pogorszyło, poprawiło....
Niestety nie będę oryginalny...
pomysł świetny, lokal udany. Jedyny minus..... Nie nadaje się dla amatorów gotowania. Skąd amator ma wiedzieć ile wrzucić do miseczki ostrej papryki żeby ubarwić smak ? No coż,... może z tego wyjść niezjadliwa kombinacja.
Cesarski Pałac, a w zasadzie mieszczący się w jego podziemiach Mongolski Grill, odwiedziliśmy z polecenia i od razu się w nim zakochaliśmy.
P. zaświeciły się oczy jak tylko tam wszedł, bo oto mógł w końcu wyżyć się na polu kulinarnym, co niezbyt chętnie czyni w domu. W Grillu samemu komponuje się potrawy z mięs, warzyw, owoców morza, grzybów, makaronów sojowych i ryżu, które są wystawione w dużych ladach chłodniczych. Na stoliczku obok znajdziemy moc przypraw, które należy umiejętnie łączyć, doprawiając swoje danie. Potem miseczkę z taką "mieszanką" oddaje się bardzo sympatycznemu i zawsze uśmiechniętemu kucharzowi, przyrządzającemu dania na dużej płycie, przypominającej trochę te do smażenia naleśników.
Obsługa bardzo miła, szybka, pomocna, nienarzucająca się. Ceny bardzo przystępne - wejście do grilla jest "biletowane" w kwocie 45 zł, za które można napełniać miseczkę i jeść do woli. My odpadliśmy po 2 kombinacjach na głowę. Przy stanowisku kucharza zupa w dużym kotle i przyprawione pikantnie, bardzo smaczne faworki. Oczywiście też w cenie, dodatkowo płaci się tylko za napoje.
Bardzo dobre miejsce na w miarę szybki i smaczny posiłek, całkiem fajne na spotkanie z przyjaciółmi. Świetna lokalizacja to atut restauracji.
Raz zaproszono mnie do Cesarskiego Pałacu. Wystrój wnętrza bardzo ciekawy, uderzająca czystość i dbałość o szczegóły. Można się po tym przestronnym wnętrzu przejść i popatrzeć na dekoracje. Obsługa bardzo miła, doradza co wybrać i poleca. Na życzenie opowie coś o potrawie. Jedzenie wyszukane, rzeczywiście jak z pałacu. Znakomicie podane i przybrane. Jedna z najlepszych restauracji, w jakich jadłem. Minusem są ceny. Za posiłek dla 3 osób zapłaciliśmy około 350 złotych. Fakt, ze potem nie byliśmy w stanie nic przełknąć przez resztę dnia. Polecam, ale bogatym, bądź na specjalne okazje.
Skorzystaliśmy z mongolskiego grilla, na który mieliśmy kupony My Deal. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu, a szkoda. Zaraz za wejściem do Cesarskiego Pałacu po schodkach w dół i witają nas przyjemne podziemne wnętrza i szwedzki bufet. Jedynym problemem jest to, że przy pierwszej wizycie człowiek czuje się nieco zagubiony, bo instrukcja, którą dostajemy nie jest zbytnio wyczerpująca i trzeba dopytywać. W każdym razie samoobsługa wygląda tak, że wybieramy mięso, warzywa i przyprawy, w drugą miseczkę ryż lub makaron i dajemy to wszystko panu przy grillu, który w mgnieniu oka przygotowuje naszą potrawę mieszając wszystkie składniki na wielkiej rozgrzanej płycie na oliwie, a na koniec dodając ryż lub makaron. Trwa to może ze 3 minuty - wygląda banalnie prosto. Rezultat zależy tylko od naszej kreatywności. Ale są też podpowiedzi nad bufetem ze składnikami - można przyrządzić coś według gotowego przepisu. Ja na przykład lubię owoce morza i skomponowałam sobie swoją własną potrawę z dużą ilością krewetek, owoców morza i ośmiorniczek plus pędy bambusa i grzybki moon, gdyż składniki są nielimitowane. Można też przynosić tyle miseczek do pana, ile się chce, tak więc można przyrządzić 3 mniejsze różne potrawy, a nie jedną wielką - i to wszystko w cenie 45 zł + napoje. Ceny napojów niestety raczej wyższe - podwójna herbata zielona w imbryczku 24 złote, ale trzeba gdzieś zarabiać. :) Na barze stoi też zupa oraz surówka, bułeczki, chipsy krabowe. Świetne rozwiązanie dla głodnych facetów o dużych możliwościach. Mój mąż zjadł w zasadzie 3 porcje, a nie jedną. Dzieci do lat 7 nie płacą - miły gest, ale prawda jest taka, że dzieci raczej nie gustują w tego typu składnikach. Moje zakochało się w bułeczkach oraz wmusiłam w nią trochę ryżu z indykiem - istnie wykwintne danie. Ale miała za to duży ubaw pomagając nakładać produkty do miseczki mamy. Polecam i na pewno jeszcze wrócimy.
Polecam, chińszczyzna na bardzo dobrym poziomie. Jedna z lepszych w stolicy. Bardzo dobre dania z drobiu. Ceny przeciętne.
Niedzielne popołudnie to wizyta w piwnicy restauracji Cesarski Pałac, gdzie znajduje sie Mongolski Grill. Wnętrze proste, ale nastrojowe zwłaszcza w sali z grillem, przy którym kucharz sprawnie wyczarowuje dania z przyniesionych mu przez gości restauracji produktów. Rzecz bowiem w tym, aby samemu ze stojącego nieopodal bufetu przynieść do niego skomponowane przez siebie dania. Do wyboru mamy kilka rodzajów mięs (wołowina, kurczak, inne), ryb, owoców morza (krewetki, ośmiornice, kalmary i inne) oraz dużą ilość różnych warzyw. Oczywiście przygotowywane danie należy wzbogacić również samemu sosami (m.in. ostrygowy, ostro kwaśny, sojowy i inne), a także przyprawami (chili, czosnek, curry itd.). Do dyspozycji mamy również piwo (tym razem do doprawienia potraw), orzeszki, itd.
Dla mało odważnych w samodzielnym komponowaniu potraw nad bufetami znajdują się wskazówki jakie dania można przyrządzić i jakie to składniki powinny zawierać. Dla bardziej odważnych - hulaj dusza :)
Po nałożeniu produktów na miseczkę/miseczki udajemy sie do kucharza przy grillu, który w kilkadziesiąt sekund przygotowuje nam na ogromnej rozgrzanej płycie nasze danie. Spróbować można również orientalnej zupy, chrupek i surówki. Pomysł rewelacyjny, cena również - jesz ile chcesz za 40 zł. Dwa minusy - kelner posługiwał się jedynie obcymi językami (na szczęście w tym angielskim) oraz przy bufecie mogłyby znajdować się opisy co w danym pojemniku sie znajduje - nie każde mięso czy warzywo można od razu rozpoznać.
Poza tym super pomysł i miejsce warte polecenia. Dla bardzo głodnych.
Wizytę w tej restauracji mogłabym porównać do zadania, jakie dostał legendarny bohater Lutek w legendzie o złotej kaczce. Dla przypomnienia - musiał on wydać w krótkim czasie 100 złotych dukatów na własne przyjemności, co okazało się wcale nie tak łatwe. W naszym przypadku złotymi dukatami okazał się groupon w wariancie "Uczta dla 4 osób" - nazwa całkiem niewinna, a jednak! Radośnie udaliśmy się zatem do restauracji, by zrealizować obiecane przez kupon przyjemności - i nie udało nam się mimo wszelkich prób wykorzystać kwoty, na którą tenże opiewał!
Zabawne, iż obok siebie znajdują się chyba dwie najlepsze, jeśli chodzi o poziom, chińskie restauracje - Cesarski Pałac oraz Pekin. Wierna zawsze tej drugiej opcji, cieszyłam się na myśl wypróbowania równie polecanej sąsiadki.
Wnętrze okazało się prawdziwie magiczne, gdzieś szemrał strumyk czy fontanna, wszystko pogrążone w lekkim półmroku, oświetlone punkcikami światła, drewniane przejścia - mostki, ogólnie zachęcająco. Od razu zajęła się nami przemiła Pani kelnerka, nie traktując nas jak klientów drugiej kategorii z racji kuponu, usadzając nas w bardzo ładnym miejscu. Dookoła wiele było wolnych stolików, choć wieczorem nieco się zagęściło - klimatu dodawała wielka grupa Chińczyków jedząca gigantyczną kaczkę, pokrzykująca i głośno wyrażająca zadowolenie bekaniem...
Jeśli chodzi o jedzenie, to trudno mi nawet przypomnieć sobie, co finalnie zamówiliśmy. Na pewno było tego dużo, a wszystko dobre - zarówno przekąski - pierożki, bogate zupy, dalsze dania - jagnięcina z zielonym porem, cielęcina w sosie ostrygowym, kaczka tataya + towarzyszące temu dodatki. Na deser zamówiliśmy jabłka w karmelu, brzoskwiniowe trójkąty i zaskakująco dobre lody. Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie wcale nie żałuję ;). Było pysznie i mimo naszego łakomstwa nie udało nam się nawet "przejeść" grouponowej kwoty.
Ceny regularne są dość wysokie, więc nie jestem pewna, czy zawitam tam ponownie - bardziej zdążyłam zadomowić się w Pekinie, ale to miejsce również szczerze polecam!
Ostatnio gościłem w Cesarskim Pałacu. Za namową znajomych, poszedłem tam z żoną na kolację. Poza trochę przestarzałym wnętrzem i tandetnymi ozdobami wielkanocnymi, raczej wszystko było w porządku. Na przystawkę zamówiliśmy: bambus sojowy - pyszny i naleśniki wiosenne, trochę tłuste zresztą, aczkolwiek do zjedzenia:). Na danie główne: kaczkę, niestety nie pamiętam nazwy i polędwicę z czarną soją. Oba dania b.dobre, wyróżnienie dla kaczki - pikantna, miękka. Obsługa była bez zarzutu, sprawna, miła i uśmiechnięta. Myślę, że to nie była ostatnia wizyta w Cesarskim. Miejsce warte uwagi.
Odwiedziliśmy Cesarski Pałac w niedzielne popołudnie. Wystrój całkiem fajny, choć żadnej rewelacji nie ma. Na początek poprosiliśmy zupę pikantno-kwaśną. Smak ciekawy i dość orientalny. Na główne zamówiliśmy gulasz po seczuańsku, kurczaka słodko-kwaśnego i kaczkę po seczuańsku. Gulasz rewelacja, choć jest naprawdę ostry i tylko dla prawdziwych smakoszy ostrych dań (do tego wspaniale podany w wielkim żeliwnym garnku). Kurczak bardzo delikatny i podany nie razem z sosem, tylko oddzielnie (tak sobie zażyczyliśmy) - godny polecenia. Kaczka również bardzo fajna, przede wszystkim dzięki sposobie podania (placuszki i pyszny sosik do robienia dania). Na deser lody (smaczne choć dość małe) i przepyszne jabłko na nitce w karmelu, czyli ponad 20 kawałków kwaśnego jabłka w cieście polanego gorącym karmelem (niebo w gębie). Obsługa naprawdę bardzo profesjonalna i daję 4, a nie 5 gwiazdek tylko z powodu dziwnej przypadkowości podawania dań (zupa podana razem z kurczakiem, potem gulasz, a makaron który był dodatkiem do gulaszu i kurczaka najpóźniej). Uważam też, że ceny zbyt wygórowane, bo jedna zupa, trzy dania główne i dwa desery z napojami (bezalkoholowymi) to wydatek 240 zł. Jednak jedzenie naprawdę smaczne i warto choć z raz się wybrać.
Restauracja położona w centrum stolicy w otoczeniu innych znanych i cenionych lokali gastronomicznych. Wnętrze robi wrażenie, przenosi nas w inny świat, nawiązując bardzo mocno do Chin i to tych sprzed wieków. Ma się wrażenie bycia w okolicy chińskiego muru, tym bardziej, że wkoło sami Chińczycy w tradycyjnych strojach. Co mnie zachwyciło to to, że mimo pustej restauracji (wczesna pora, około 13) dwie osoby zaczęły dla nas grać typowe chińskie piosenki na instrumentach, których nawet nie umiemy nazwać. Pierwsze odczucia tylko zachęcają, aby coś zjeść.
Obsługa - Pani będąca Chinką (jak się nam udało ustalić) średnio mówiąc po polsku, wszystko dobrze nam wytłumaczyła. Poleciła dania, które lubi i ceni. Czas podawania dań oraz rachunku były bez zarzutu. Menu bardzo rozbudowane, jak w każdym innym chińczyku, co może rodzić wątpliwości o jakość dań. Zamawiamy: zupa pikantno -kwaśna, zupa Won Ton, kurczak Gong Bao z orzechami, wieprzowina w sosie pekińskim, marynowane wodorosty z czosnkiem, pao cai (marynowana kapusta po pekińsku), do tego dwa razy piwo.
Jedzenie - naprawdę dobre.
Zupa pikano-kwaśna - znakomita, na idealnym chińskim, mięsnym rosole. Wyśmienicie zrównoważone smaki, ostry i kwaśny.
Zupa Won Ton - bardzo smaczny rosół z idealnymi pierożkami. W środku farsz, którego żadna polska gospodyni by się nie powstydziła. Ciasto idealne, cienkie i smaczne. Chyba najlepsze danie.
Kurczak Gong Bao z orzechami - kurczak to nie pierś, jak u większości. Staranie wytrybowane udka. Najlepsze, najtańsze wilgotne mięso w najlepszym sosie z orzechami. Cudowne!
Wieprzowina w sosie pekińskim - dobrej jakości wieprzowina i znakomity sos. Smaczne i super doprawione danie.
Marynowane wodorosty z czosnkiem - smaczny dodatek do pysznych dań. Jeśli miałbym coś zarzucić, to za mała ilość czosnku.
Pao cai (marynowana kapusta po pekińsku) - przypomina koreańskie kimchi. Ciekawy smak i dobru dodatek do innych potraw.
Na stole Pani podała nam przyprawy: sos sojowy jasny, sos sojowy ciemny, sos ostrygowy, olej sezamowy, sambal oelek oraz marynowany czosnek. Miło.
Jakość / Ceny - uważam, że jest drogo, ale współmiernie do jakości potraw oraz miejsca w którym się znajdujemy. Zupa pikantno-kwaśna - 15 zł, zupa Won Ton - 18 zł, wieprzowina w sosie pekińskim - 42 zł, kurczak Gong Bao z orzechami - 39 zł, marynowane wodorosty z czosnkiem - 18 zł, pao cai (marynowana kapusta po pekińsku) - 16 zł. Niektóre dania w menu przerażają ceną, np. 220 zł/kg homara. Denerwująca jest oczywiście doliczanie 10 % rachunku za obsługę, to warto zawsze zaznaczać i piętnować. Obiad czy kolacja dla dwóch osób to wydatek około 400 zł.
Najlepsza kuchnia chińska w Polsce? Tak! Czy to dużo kosztuje? Tak! Czy warto? Tak!
Pozdrawiam.
Jedzenie naprawdę dobre, w końcu coś innego niż te wszystkie bary gdzie każda potrawa składa się z mrożonej mieszanki warzywnej... Oczywiście skutkiem tego są wysokie ceny, ale w tym wypadku warto!
Główną atrakcją jest mongolski grill. Na talerz nabieramy to co zechcemy po czym na naszych oczach jest przyrządzany smaczny mongolski grill.Jest także inne menu oraz specjalne dziecięce menu w którym znajdziemy np.: pyszne krewetki w sezamie.
Od pewnego czasu staram się unikać pisania opinii. Doszedłem do wniosku, że to chyba coś ze mną jest nie w porządku, skoro nawet mocno polecane lokale zupełnie mnie nie zachwycają i zawsze jestem w stanie znaleźć jakąś wadę. Cesarski Pałac kompletnie dezaktualizuje tę obserwację.
Jedzenie przepyszne. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zamawiałem jak najwięcej, mimo początkowego stadium sytości, by spróbować kolejnego nowego smaku. Uszy czosnkowe wyśmienite. Kaczka seczuańska dobrze wypieczona, ogromna porcja. Golonka na ostro także zasługuje na wyróżnienie. Jedynie zupa Won-Ton jakby bladsza.
Dziwią mnie uwagi dotyczące cen. Za dwuosobowy obiad zapłaciłem 170 zł, włącznie z dwoma piwami. Nie wydaje mi się to wygórowaną ceną, szczególnie że zupełnie nie miałem wrażenia zmarnowania tych pieniędzy na lanserski wystrój.
Byłem w wielu azjatyckich lokalach. Ten zasługuje na 5+.
Mongolski grill w piwnicach to ciekawa odmiana i możliwość eksperymentowania. Dzieciaki to uwielbiają. Gdy już się człowiek dowie, że jego eksperymenty zaczynają się powtarzać, warto zamówić coś z restauracji. Smaczne, ale dosyć drogie.
Od jakiegoś czasu szukam dobrego chińskiego jedzenia w przyzwoitym miejscu. Przykra sprawa, ale zauważyłam, że najlepsze jedzenie jest w najbrzydszych miejscach.
Cesarski Pałac rzeczywiście wygląda pałacowo. Ceny są pałacowe. Jedzenie jest bardzo smaczne, bardzo ładnie podane, co istotne, bo często dostaje się ryżową paćkę, może smaczną, ale co z tego.
Jedyne co mogę zarzucić to fakt, że potrawy (niktki z wieprzowiny? wołowiny?), które zamówiliśmy były dość tłuste, nawet bardzo tłuste...
Obsługa jak najbardziej poprawna, sympatyczny młody człowiek przyszedł szybko, szybko też na koniec nas rozliczyli.
Tak czy inaczej na przyjście z kimś się nadaje idealnie, na zjedzenie obiadu na szybko nie bardzo.
Zdecydowanie najlepsza chińska knajpa w mieście - totalne przeciwieństwo Woka. Jedzonko nie należy do najtańszych, ale za to smakuje prawie tak jak w Pekinie (a wiem co mówię). W porze lunchu można tam zjeść zestaw obiadowy za 40 zł (zupka, mięso + ryż i surówki). Knajpa jest duża i nie ma w niej tłoku, można swobodnie porozmawiać. Obsługa jest miła i bardzo kompetentna.
Do restauracji przyszliśmy z Grouponem i zamówiliśmy zestaw dla 4 osób (w karcie oprócz dań pojedynczych są propozycje zestawów, w których są przystawki, zupy, danie główne oraz deser). Obsługiwała nas przemiła i profesjonalna kelnerka o imieniu Karolina. Przystawki bardzo nam smakowały, wystarczyło dla wszystkich (4 dorosłe osoby plus jedno dziecko). Zupy dostaliśmy cztery, bo zestaw był czteroosobowy, ale kelnerka zaproponowała małe odstępstwo od zestawu (w którym była zupa pikantna) polegające na tym, że mogliśmy wybrać także zupę łagodną (nawiasem mówiąc, bardzo dobry wybór, bo lepsza od pikantnej!). Dania ciepłe to kaczka po seczuańsku oraz halibut, do tego ciepłe warzywa i ryż. Na deser dostaliśmy owoce i mini-naleśniczki z dżemem, a na zakończenie - ciasteczka z wróżbą.
Reasumując, był to bardzo miło i smacznie spędzony czas.
Postanowiliśmy z siostrą, urządzić 80-te urodziny naszego Ojca, rozważaliśmy różne oferty od Kręglickich poprzez Gesslerową, jak również lokalne knajpki, w końcu nasz wybór padł na Cesarski Pałac i okazało się, że to był strzał w "10", od początku bardzo dobry kontakt z managerem, kapitalny dobór potraw, a później genialne wykonanie łącznie z bardzo miłą obsługą. Jeśli chodzi o jedzenie, to na uwagę zasługują zwłaszcza: przekąski – wołowina w 5-ciu smakach i kalarepa w sosie czosnkowym. Danie główne – kaczka po pekińsku krojona przy gościach z pokazem zawijania w naleśnik za pomocą pałeczek, polędwica po kantońsku – genialna, kalmary idealnie kruche, a jagnięcina z porem wręcz rewelacyjna.
Polecam gorąco ten lokal, a opinie typu "za wysoki stół", które znalazłem czytając te forum są kompletnie bez sensu, biorąc pod uwagę, ze przy jedzeniu pałeczkami powinniśmy skrócić dystans między talerzem, a ustami.
Mieliśmy szczęście trafić w sobotnie popołudnie do Cesarskiego Pałacu, aby wykorzystać groupona. Ok. godz. 13.00 w restauracji raczej pusto. Zdecydowaliśmy się na zupę pikantno-kwaśną, która miała być tylko trochę pikantna, ale była BARDZO pikantna, ale też smaczna. A na drugie zamówiliśmy kaczkę po pekińsku i to był strzał w dziesiątkę. Upieczoną w całości kaczkę kucharz przyniósł do stolika i pokroił przy nas. Do kaczki podano po 6 cieniutkich naleśników oraz pokrojone paski ogórka i pora. Otrzymaliśmy instrukcję, aby plastry kaczki zawinąć razem z warzywami w naleśniki i polać specjalnym sosem. Kaczka palce lizać! Chrupiąca skórka, pyszne mięso. Dla dwóch osób to ogromna porcja. A dodatkowo można zamówić rosół ugotowany z pozostałych części kaczki. Spróbowaliśmy rosołu, ale nie mieliśmy już miejsca, żeby go w całości zjeść. Można zamówić zapakowanie na wynos. Na koniec zamówiliśmy jedną porcję jabłka z nitką karmelu. Okazało się, że jest to 15 kawałków jabłka zanurzonych w karmelu. Deser pokaźnych rozmiarów i bardzo słodki.
Podsumowując, jedzenie pyszne, obsługa sprawna i bardzo uprzejma. Polecamy wszystkim mimo wysokich cen. Jedyne, co może Was zmęczyć, to ludowa muzyka chińska docierająca z głośników.
Uznana za najlepszą chińską restaurację w Warszawie. Zdecydowanie się zgadzam. Począwszy od nieziemskiego wystroju, który oddawał w szczegółach kulturę chińską, przez pachnące i przepyszne potrawy, po sprawną i uprzejmą obsługę. Porcje duże, zamówiliśmy kurczak w sosie słodko-kwaśnym, kurczak z orzechami - ostry, ale przepyszny i wołowinę w sosie pekińskim i oczywiście ryż z warzywami. Bardzo dobre jedzenie!! Trudno było oderwać się od talerzy. Ceny wysokie, ale wydaje mi się, że te potrawy zasługiwały na taką cenę. Nie czekaliśmy długo na czekadełka czipsy krabowe. Kelnerka uprzejma i pomocna. Zarezerwowaliśmy stolik, jednakże było kilka wolnych stolików.
Wystrój niesamowity. Wszystkie szczegóły pracowicie dobrane, prześliczne talerze, krzesła, obrany i lampy. Klimat idealny!
Serdecznie polecam, restauracja celująca!
Na chwilę można się poczuć jak w centrum Chin!
Cesarski Pałac odwiedziliśmy korzystając z Groupona za 250 zł.
Pierwsze wrażenie bardzo przyjemne - mimo że mieliśmy rezerwację na 20:00, a zjawiliśmy się kwadrans wcześniej, zostaliśmy od razu przywitani i wprowadzeni przez bardzo uprzejmą kelnerkę.
Wystrój przemyślany, stylowy, może odrobinę przytłaczający ciemnymi barwami. Mostek oddzielający wejście od sali i spore akwarium to miłe zaskoczenie.
Na przystawki zamówiliśmy sałatkę z marynowanych wodorostów i kurczaka w sosie sojowym. Jedno i drugie mocno czosnkowe, wodorosty jędrne i miło pachnące, przyjemnie chociaż prosto doprawione. Kurczak mimo smętnego wyglądu gotowanego mięsa w plasterkach fantastycznie smaczny: miękki, soczysty, z charakterem. Sos sojowy z imbirem, olejem sezamowym i czosnkiem (i chyba odrobiną anyżu) wyjątkowo dobrze się z nim komponował.
Przystawki oceniam na 5 gwiazdek.
Zupę ostro-kwaśną podano w niewielkiej (co akurat uważam za zaletę) miseczce. Sama ostrość i kwaśność nieznaczna, ale biorąc pod uwagę jak bardzo lubię połączenie kwaśnego z ostrym, zakładam, że jest idealna dla większości klientów. Zupa była gęsta, wyrazista, bardzo dobra, ale zdarzyło mi się jeść jeszcze lepszą. Szkoda, że nie posypano jej usiekanym czosnkiem z imbirem, bo taką wersję uwielbiam.
Ocena: 4 gwiazdki
Jako dania główne wybraliśmy polędwicę w sosie z czarnej fasoli i gulasz seczuański z ryżem jaśminowym. Porcje były ogromne; dobrze, że można poprosić o zapakowanie na wynos. Gulasz zgodnie z ostrzeżeniami boleśnie pikantny, ale ostrość nie przytłumiała delikatnego smaku i fantastycznego zapachu. Polędwica mięciutka, bardzo dobrze przyrządzona, ale odrobinę za tłusta, podobnie jak gulasz. Ryż trochę pomagał w neutralizowaniu tej tłustości.
Gulasz: 5 gwiazdek
Polędwica: 4 gwiazdki
Nasz deser - jabłka w karmelu - niestety trochę rozczarował mimo bardzo ładnego podania na podgrzewanym talerzu i świetnej konsystencji karmelu. Kawałki jabłek były trochę za małe i zdecydowanie za mało kwaskowe, przez co całkowicie się rozgotowały i zlewały się smakiem ze słodką skorupką, kiedy powinny z nią konstrastować. Nie czuło się jabłka, tylko rozmaślone słodkie coś. Szkoda.
Ocena: 2,5 - 3 gwiazdki
Do picia zamówiliśmy genmaichę, czyli zieloną herbatę z prażonym ryżem i białe stołowe wino Amabile. Jedno i drugie bez zarzutów, choć i bez fajerwerków, czterogwiazdkowo.
Obsługująca nas pani była bardzo życzliwa, odpowiadała kompetentnie na nasze pytania, potrafiła doradzić. Co ważne, nie czuliśmy się jak Gruponowi klienci drugiej kategorii, a dzięki temu pewnie jeszcze odwiedzimy Cesarski Pałac.
Bardzo smakują mi tam pierożki różnego rodzaju. Świetna zupa z sandacza.
Wodorosty. Nie zachwycił mnie kurczak z orzeszkami, klasyk, a coś nie wyszło.
Podoba mi się wystrój, generalnie i w szczegółach, np. bardzo ładna karta, staranne nakrycie, wysokie stoły sprzyjające jedzeniu pałeczkami. Wnętrze azjatyckie, ale wysmakowane. Ujmuje mnie też to, że gdy wchodzi się do środka pachnie bardzo subtelnie i smakowicie jedzeniem.
W zeszłym tygodniu wybrałam się z rodziną na niedzielą kolację do Cesarskiego Pałacu. O mały włos nie weszliśmy do konkurencyjnego Pekinu, który jest na drugim rogu budynku... Jednak trafiliśmy tam gdzie chcieliśmy. Na początek tradycyjna zupa Won Ton, przepyszna i tradycyjna. Dalej pierożki Dim Sum z krewetkami i grzybami w cieście ryżowym, porcja spora i równie pyszna. No i dania główne: wołowina w sosie sojowym, porcja dosyć spora, ale tak pyszna i rozpływająca się w ustach, że nie da się zostawić ani kawałka, sandacz w czosnku i imbirze, delikatny z nutką ostrości, pyszny choć dosyć ciężki, ponieważ ryba jest panierowana, jednak smak sosu jest wart grzechu, no i ostatnie czyli kaczka po pekińsku, klasyka sama w sobie. Dawno nie jadłam tak pysznej kaczki. Naleśnik z kaczuszką i wszystkimi dodatkami polany sosem śliwkowym jest wyborny. Niestety na desery już nie mieliśmy miejsca, ponieważ porcje są naprawdę duże. Generalnie jedzenie pyszne, a wystrój stosunkowo eleganci jak na chińskie standardy. Jedyne co mnie troszkę zawiodło to brak pikantnych dań, na które szczerze trochę liczyłam, ale cała reszta na wysokim poziomie. Gorąco polecam tę restaurację!
Super miejsce w centrum Warszawy.
Perfekcyjna obsługa.
Jedzenie super. Marynowane wodorosty, kurczak w czosnku i gulasz syczuański godne polecenia.
Cena adekwatna do jakości.
Dobre desery.
Dziś wraz z chłopakiem miałam okazję odwiedzić restaurację "Cesarski Pałac". Zarezerwowaliśmy tam wcześniej stolik. Od razu przy wejściu zwróciłam uwagę na klimatyczny wystrój, dzięki któremu można poczuć się jak w Azji. Dobór poszczególnych elementów wnętrza został dokonany bardzo starannie, od dekoracji po nakrycia na stolikach. Ja zamówiłam "warzywa rozmaitości", wraz z kawą z malibu, a chłopak polędwicę w sosie z czarnej soi oraz kawę z lodami. Na realizację zamówienia nie trzeba było długo czekać. Obsługa lokalu wykonywała swe obowiązki bardzo sprawnie. Jedzenie bardzo dobre, a co najważniejsze, porcje były adekwatne do ceny. Na koniec jeszcze otrzymaliśmy ciasteczka z wróżbą i mam nadzieję, że moja się spełni. ;) Z restauracji wyszliśmy bardzo zadowoleni. Jestem przekonana, że wrócimy tam nie raz, aby skosztować także innych potraw, jakie oferuje "Cesarski Pałac".
Dzisiaj mieliśmy okazję odwiedzić Cesarski Pałac, czyli górną bardziej ekskluzywną część mongolskiego grilla. Mieliśmy kupon grupera na 250 złotych. Wystrój bardzo przyjemny, jedyne co mi się średnio podobało to usytuowanie toalet blisko wejścia tak, że jak się czeka w kolejce to właściwie stoimy w przejściu. Pani kelnerka miła, podeszła do nas od razu po wejściu. Na początek wzięliśmy kurczaka z czosnkiem (18 zł) i paski kalarepy w sosie czosnkowym (18 zł). Obie potrawy bardzo mi smakowały, chociaż uważam, że cena 18 złotych za paski kalarepy jest nieco przesadzona, ale palce lizać. Do tego dwa czajniczki herbaty po 12 zł, potem zupa Won Ton (18 zł) - bardzo malutka porcja, za to jak najbardziej smaczna. Następnie na stół wjechały dania główne: kaczka po pekińsku i krewetki z warzywami i ryżem jaśminowym (dodatki płatne oddzielnie: ryż jaśminowy 7 zł - mała porcja, zasmażany makaron sojowy 15 zł - większa porcja). Kaczka jest podawana na jednym talerzyku, na drugim pocięty na małe kawałeczki ogórek i bambus plus sos śliwkowy oraz cieniutkie naleśniki. Jak się wszystko razem połączy to wychodzi ciekawe zestawienie, ale chyba ta kaczka jednak nie będzie moim ulubionym daniem - w każdym razie bez dodatków to jak dla faceta to trudno się najeść. Krewetki były podane z ogórkiem, grzybami mun i papryką w takim mącznym sosie, jak dla mnie za dużo ogórka - krewetki b. ok - cena 48 złotych, kaczka tak samo. Na deser wzięliśmy deser lodowy i trójkąty z morelą - oba desery naprawdę godne polecenia, oczywiście trójkąty (takie malutkie z ciasta francuskiego z ciepłym musem w środku) oczywiście bardziej oryginalne. Obsługa była miła, ale trochę powolna, w każdym razie pani przyszła powiedzieć, że zostało nam jeszcze 18 złotych i zachęciła do wykorzystania sumy poprzez domówienie czegoś (zdecydowaliśmy się na drugie lody). Na pewno jest to restauracja o dobrym poziomie kulinarnym i ładnym wystroju, nieco problematyczne są z pewnością ceny i wielkości porcji (nasz zestaw wg. kuponu kosztował 250 złotych na dwie osoby więc nie mało). Są też zestawy na dwie osoby (sporo potraw) za 199 złotych, gdzie można sporo spróbować i chyba bym się na takie coś nie posiadając kuponu skusiła, bo taniej wychodzi i łatwiej podjąć decyzję. Są też zestawy dla większej liczby osób.
Kolejna wycieczka z kuponem Groupon, tym razem aby zasmakować prawdziwych wschodnich dań. I niestety to chyba jak na razie najgorsze wyjście. Już od wejścia czuć olejem jak w taniej budzie z chińczykiem. Po chwili człowiek oczywiście się przyzwyczaja, ale to oczywiście minus. Siadamy i chcemy zamawiać, a tu znowu niespodzianka, brakło kart menu :). Gdy karty już dotarły zaczynamy zamawianie. Przystawka "Wiosenne naleśniki" czyli sajgonki - całkiem niezłe, kurczak z czosnkiem wytaplany w sosie sojowym - nawet niezły, ale chyba byłby lepszy na ciepło niż serwowany na zimno. Kolejna miała być zupa Won Ton niestety nie wjechała na stół w terminie, bo od razu podano nam drugie danie :). Na pytanie gdzie się zupa podziała... przemiła Pani zaczęła przepraszać, bo kucharze się nie wyrabiają :). Odpowiedź była miła i widać było zakłopotanie, więc duży plus dla obsługi kelnerskiej. Zupa miała zatem wjechać na stół po daniu głównym, którym była kaczka po seczuańsku i kurczak Gong Bao z ryżem z krewetkami + sałatka z marynowanych wodorostów. Generalnie oba dania smaczne, ale bez rewelacji. Smakowo trochę wyżej niż tani chińczyk za 15-20 zł. Ceny absolutnie nieadekwatne do smaku i jakości, może jedynie pasujące do lokalizacji. Porcje aż nadto sowite - więc brzuch można wypełnić po brzegi. Po daniu głównym zupy jeszcze nie było widać więc z niej zrezygnowaliśmy. Zresztą i tak chyba nie mieliśmy już na nią miejsca i ochoty. Kelnerka zaproponowała w ramach rekompensaty kawę lub deser. Wybraliśmy zatem kawę :). Popijając spokojnie białą kawkę kelnerka poinformowała nas, że mamy jeszcze do wykorzystania 50 zł z Groupon. Niebywałe podejście, za który również duży plus. Brzuchy niestety były już pełne, więc poprosiliśmy o coś lekkiego. Zaproponowano nam kompot z liczi (nie widzieliśmy go w karcie), co jak się okazało było chyba otwartą puszką liczi - sporo owoców i trochę soku. Ponieważ liczi lubimy więc nie było marudzenia. Czarki z herbatką są uzupełniane wodą jak się skończy za co również duży plus.
Reasumując: jedzenie ponad przeciętnego chińczyka, ale chyba jeszcze daleko do ideału.
Obsługa kelnerska: Rewelacja! Miła, uśmiechnięta i pomocna.
Wystrój: bardzo dobry jak na chińczyka. Ale zupełnie nie w moim guście.
Ceny: Przeszacowane uwzględniając jakoś potraw.
Aha... Pałeczki moim zdaniem powinny być jednorazowe bambusowe - tutaj niestety tego brakowało.
Do Cesarskiego Pałacu należy się przede wszystkim wybrać osobiście, gdyż wystrój lokalu jest zdecydowanie klimatyczny, a właściciele dbają o jego częste zmiany. Ja od pewnego czasu ograniczam się już tylko do zamawiania do domu.
Mój mniej lub bardziej stały zestaw do zupa Wan Tan, nitki wieprzowe (uwaga bo ostre), kurczak Gong Bao i absolutna królowa - kaczka Tataya. Czasem również spring rolls'y. Unikam eksperymentów i dań innych niż te wyżej wymienione nigdy nie próbowałam. Wszystkie potrawy są przepyszne, niestety zauważyłam, że miski do zupy z roku na rok są coraz mniejsze ;)
W restauracji jest przede wszystkim drogo. Pytanie teraz czy jest to argument mogący nad odwieść od wizyty. Moim zdaniem - zdecydowanie nie. Potrawy mimo że bardzo drogie są warte swojej ceny.
Bardzo dobra chińska restauracja, przyjemny wystrój i fajna obsługa. Mogę polecić zupę Won Ton, kurczaka Gong Bao, wieprzowinę w sosie śliwkowym. Natomiast kaczka zdarzyła się nieco przesuszona. Ogólnie miejsce godne rekomendacji, trzeba jednak zwrócić uwagę, że do tanich nie należy.
Uważam, że wystrój restauracji jest bardzo chiński, a mnie to się podoba, więc przyjemnie się jadło z moją rodzinką w wystroju z innej kultury. Obsługa była pomocna, dlatego że doradzała moim rodzicom oraz siostrze, które dania powinni wybrać, co okazało się dobrą opinią. Za każdym razem jak tam byłam, to kelnerka była uśmiechnięta i przyjazna. Jedzenie było ekstra! Może nawet najlepsza chińszczyzna w Warszawie, ale ludzie mają inne gusta, więc nie mogę obiecać, że każdemu będzie tam smakować. Najlepsze były chińskie pierożki oraz zupa Won-Ton. Nawet pomimo tego, że restauracja była dosyć droga, uważam że za takie jedzenie była ok.
An error has occurred! Please try again in a few minutes