Ponieważ w skrzynce na listy znalazłam ulotkę, która kusiła promocjami na (nareszcie) włoską pizzę, pewnego grudniowego popołudnia postanowiliśmy zamówić dwa wypieki do domu w ramach obiadu. Pan po drugiej stronie słuchawki dobrze znał ofertę (a to nie jest takie znowu bardzo częste), ale nie był jakoś szalenie miły czy pomocny. Był taki... zwyczajny.
W tle było słychać restauracyjny gwar, więc o tyle dobrze, że dzwoniąc, rozmawiamy realnie z pracownikiem lokalu, a nie z jakąś anonimową infolinią.
Deklarują, że jedzenie dotrze do nas w przeciągu plus-minus pół godziny. Biorąc pod uwagę wściekle padający śnieg i godziny szczytu, to bardzo szybko. Jestem mile zaskoczona, gdy faktycznie po około 30 minutach dzwoni domofon. Pizza jest cieniutka, smaczna. Mimo że mój placek jest tym dobranym w promocji (2 składniki), to nie odczuwam pustoplackowego smutku. Na moim Cacciatore obydwu z dwóch wybranych przeze mnie składników (salami i oliwki) jest wystarczająco, żeby nie było pusto. B. wybiera Romanę, którą nazywa wersją de luxe hawajskiej. I tak trochę jest. Ogólnie oboje jesteśmy bardzo zadowoleni - na tyle, że kiedy przypominam sobie o zdjęciach na Zomato, pizze są już prawie zjedzone i wstyd fotografować takie ogryzki. Nie ma o tym ani słowa w ulotce ani na ich stronie www, ale do każdej pizzy dołączony jest pojemniczek sosu pomidorowego. Sos nie jest super jakości - na mój gust jest nieco za słodki, podobne zresztą i ciasto, ale to naprawdę drobne szczegóły, bo ogólnie było bardzo smacznie.
An error has occurred! Please try again in a few minutes