Jedzenie i obsługa z najwyższej półki do tego piękna, klimatyczna sala i świetne patio między urokliwymi kamienicami. Poleca gorąco!
Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w obiedzie weselnym na cześć mojego Brata i jego Małżonki.
Przyjęcie zorganizowałam w restauracji la Maddalena przy ulicy Włodkowica.
Po pierwsze: bardzo sympatyczna obsługa, począwszy od menedżera, a kończąc na kelnerze, który wszystkich zachwycił.
Po drugie: eleganckie i czyste miejsce. W całej restauracji pachnie dobrym jedzeniem, aż chce się w niej spędzać czas.
Kolejna sprawa to napoje: podawane sprawnie i szybko, każdy drink odpowiednio przyrządzony, wino dobrej jakości.
Następnie jedzenie... Jeżu, wspaniałości.
Na początku dostaliśmy mały amuse bouche w postaci świeżego chleba w kilku wariantach oraz smarowidła różnych rodzajów.
Przystawki podano na stół, by każdy mógł się poczęstować. Było ich odpowiednio dużo, wszystkie doskonale przemyślane, smaki rozchodziły się świetnie. Podano nam kozi ser, przegrzebki, tatar i carpaccio z polędwicy wołowej oraz foie gras. Moje serce skradły smażone małże, które położono na sosie w towarzystwie ziół i plastra surowego kalafiora. Również makaroniki, z którymi podano foie gras były idealne.
Obie zupy (consomme z borowików z tortellini grzybowym oraz klasyczna zupa Bouillabaise) zniknęły w tempie ekspresowym. Muszle były świeże, dobrze przyrządzone, a oba wywary esencjonalne i smaczne.
Główne dania, które wybrali nasi goście to stek z polędwicy wołowej z domowymi frytkami, rukolą i sosem pieprzowym; gęś konfitowana z musem korzenno-gruszkowym fondantem ziemniaczanym i słodkim akcentami; kozi ser ze szpinakiem, daktylami i gruszką oraz troć podana z pilafem z komosy ryżowej.
Każde danie wykonane było poprawnie, stopień wysmazenia polędwicy perfekcyjny, gęś i ryba były soczyste, ser świeży i smaczny, a dodatki dobrano ze smakiem.
Na deser cześć z gości wybrała klasyczny creme brulee, cześć suflet czekoladowy, a jedna odważna osoba zdecydowała się na kataifi, czyli turecki deser podobny do baklavy.
Desery rozpływały się w ustach, choć moim zdaniem suflet był odrobinę przepieczony.
Młodzi zachwyceni, goście najedzeni, mój obowiązek organizatora wypełniony na 6 ;)
Serdecznie polecam zarówno wybranie się do la Maddaleny na lunch (mają bardzo przystępne ceny), jak i organizację przyjęć w tym miejscu.
To się nazywa jakość ! Kuchnia na najwyższym poziomie ! Dobra jakość produktów , kulinarna wiedza , świeżość i oryginalność dań . Coś czego nie odtworzy się samemu w domu. Polecam !
Restauracja godna polecenia! Prawdziwa perełka na kulinarnej mapie Wrocławia. Zupa rybna -mistrzostwo świata!!! Pysznie i pięknie podane jedzenie, przesympatyczna obsługa, a także niezapomniany klimat
Elegancki wystrój mega miejsce na kolacje we dwoje jak i spotkanie biznesowe.Najlepszy tatar jaki w życiu jadłem.Warto !
Saved the best till last on my trip to Wroclaw. The interior was beautiful and inviting. The service superb. The food divine. You'd be a fool to miss out on dining here.
Excellent food from start to finish, quality ingredients and very good knowledge of wine. Wonderful service. Fine dining at it's best :-)
La Magdalena byla moja ukochana restauracja przez 5lat z rzedu. Bylismy 5Maja z mezem , i niestety zmiana karty, brakuje mojej ukochanej pasty sepia di nero, o zgrozo nie ma zadnych makaronow w karcie....a na deser?gdzie jest czekoladowy suflet? Szkoda....daje 5gwiazdek za 5cudownych lat. 5maja bylismy jednak ostatni raz w La Magdalena..szkoda...zmiana kucharza chyba nie na lepsze.
Petra Linnéa Granqvist
+5
Thanks a lot! Amazing food. Will definitely be back next time in Wroclaw
Polecam, wszystko pyszne, dania pięknie podane, bardzo miła przyjemna atmosfera :)
Jedzenie bardzo smaczne i pięknie podane . Wzięłam krem z pomidorów i rissoto- porcja ogromne , pyszne . Drinki - Ok . Wystrój przepiękny , obsługa na wysokim poziomie . Ceny bardzo wysokie . Lokalizacja w centrum na plus .
Ceny dość wysokie, jedzenie bardziej przypomina dzieło sztuki, niż danie do zjedzenia. Co do smaku dań - raczej nie mam się do czego przyczepić.
Restauracja wydaje się być dość spokojna i cicha, przeznaczona dla tej bardziej "wykwintnej" części klientów.
Ciekawy wystrój. Dania podane w artystyczny sposób. Dosyć smaczne, choć jak to bywa w takich miejscach - raczej niewielkie porcje. Ceny bardzo wysokie. Jeśli ktoś myśli o tym by się dobrze najeść i napić dobrego winka do tego - to niestety będzie musiał zostawić w lokalu sporą sumę pieniędzy..
Palce lizać!. Świetna kuchnia, sympatyczna, pomocna obsługa, ładne, nieprzeładowane wnętrza. Polecam polędwiczki wieprzowe faszerowane fetą, polędwice wołową z grilla (szczególnie well done minus ;), wyborne grzybki i pyszny deser "La Maddalena". Żadne kulinarne życzenie gościa nie stanowi problemu, kelnerki umieją celnie doradzić odpowiednie wino, wykazując znajomość rzeczy raczej niespotykaną w tak młodym wieku.
Karta dań szczęśliwie nie zawiera 100 pozycji.
Wyjątkowo smaczne jedzenie, wrócę tam z przyjemnością i każdemu polecę.
Byłam tam w 5osobowej grupie i każdej z nas smakowało - żeby nie powiedzieć, że niewiele dzieliło nas od wylizania talerzy!
Smacznie, ale drogo. W La Maddalenie byliśmy dwa razy i dwa razy wyszliśmy zadowoleni, chociaż porcje niezbyt duże, a ceny poważne. Obsługa niezła, ale zależy na jakiego kelnera/kelnerkę się trafi. Poziom zamawianych dań był nierówny. Opiszę je w dwóch słowach, to może komuś się przyda:
Zupy:
Zupa cebulowa - słabo, smak mało wyrazisty
Krem z pomidorów - ujdzie, bez rewelacji
Przystawki:
Placuszki z cukinii - smaczne
Krewetki tygrysie - bez zastrzeżeń
Dania główne:
Linguine Nero di Seppia - pyszne, za wyjątkiem podejrzanych małży
Sandacz smażony na maśle orzechowym - ok
Królik duszony w śmietanie - ok, gnocchi za mało słone
Pieczony w cytrynie udziec z nowozelandzkiej jagnięciny - polecam, mięso miękkie i aromatyczne
Desery:
Smażone lody - bez rewelacji
Tarta Tatin - tragedia, omijać szerokim łukiem
Creme Brulee - poprawnie
Moelleux, suflet czekolady - pychota
Najlepsza kuchnia we Wrocławiu. Nie będę tu oryginalna, ale po wczorajszym rodzinnym obiedzie w La Maddalenie dołączam do grona pozostałych recenzentów, chwalących poniżej tę restaurację. Ale jedzenie to nie jedyny atut tego miejsca. Fantastyczna obsługa, pomocna, nienachalna, świetnie zorientowana w daniach i świetnie zaprojektowane wnętrze - na to również warto zwrócić uwagę.
Z karty dań wybraliśmy większość przystawek - wszystkie doskonałe, zarówno te wegetariańskie, jak i te z rybami czy mięsem. Dania główne (podane równie ładnie, jak i przystawki) - tu każdy zamówił co innego i okazało się, że każdy wybór był strzałem w dziesiątkę: czy to risotto z grzybami leśnymi, czy ryby, czy polędwiczki. Trudno zapomnieć o deserach, tym bardziej, że spróbowaliśmy niemal wszystkich i znowu - każdy doskonały. To tego świetna kawa i herbata w imbryczkach.
Ceny niewygórowane, brak jakichkolwiek minusów, aż trudno uwierzyć, że takie miejsce faktycznie istnieje :). Polecam i na pewno sama wybiorę się tam jeszcze wielokrotnie.
Pierwszy wpis ;). La Maddalena powstała na miejscu OdNovy (chyba tak to się pisało). Trafiłem tam trochę przypadkiem, bo kierowałem się do nieistniejącego już lokalu, ale postanowiłem przetestować nową kuchnię w starym miejscu ;)
Nie zawiodłem się.
Na powitanie miła obsługa i trochę radośniejsze wnętrze niż poprzednio.
Niestety, nie byłem strasznie głodny i zamówiłem tylko carpaccio z polędwicy wołowej i deser (o którym za chwilę). Carpaccio naprawdę dobre i chyba trafi na moje drugie miejsce na mapie Wrocławia, natomiast deser - suflet czekoladowy (w karcie pod nazwą "Molleaux") rewelacja. Oczywiście na dobry suflet trzeba chwilę poczekać, ale warta jest każda minuta.
Myślę, że przy następnej wizycie we Wrocławiu wrócę do La Maddaleny na dalsze testowanie menu.
Najlepsza we Wroclawiu. Bardzo przyjemna restauracja w miejscu Odnovy. Jasne wnetrza, gustowanie urządzone, mila i kompetentna obsługa. Z dań wypróbowaliśmy polędwiczki w boczku - idealnie miękke i wilgotne z pysznymi ziemniaczkami gratin. Polecam również rigattoni z boczkiem i grzybami - rewelacyjny śmietanowy sos i makaron al dente. Na deser - deser La Maddalena - tiramisu przekładane musem malinowym, odpowiednio kwaskowym, całość rewelacyjna. Wszystko świeżo przygotowane, nie odgrzewane czy przeschnięte.
Wiele znajomych odwiedzało również tą knajpę i nigdy się nie zawiedli (pyszne ryby i owoce morza).
Idealny stosunek ceny do jakości.
Na pewno odwiedzę nie raz by przetestować resztę menu.
Pyszne jedzenie, miła atmosfera, polecam. Lokal bardzo przyjemnie urządzony, elegancki, ale bez nadęcia. Miła muzyka, światło, wszystko tak jak trzeba. Zostaliśmy powitani przy drzwiach i pokazano nam stolik. Dobrze, że się udało jakiś znaleźć, bo restauracja była pełna gości. Karta niezbyt długa, wszystko brzmi kusząco. Super, że mają też menu sezonowe. Obsługa miła i pomocna.
Jedzenie bardzo, bardzo dobre i pięknie podane. Grillowany ser halloumi z marynowanymi buraczkami to mój faworyt. Smaki idealnie skomponowane, nie mogłam się nachwalić tego co jem. Caprese z gruszką też bardzo, bardzo smaczne. Dania główne to poezja smaku :), moje risotto z małżami św. Jakuba przepyszne, jagnięcina męża też super. Desery bardzo smaczne, choć nieporywające.
Duży plus za kącik dla dzieci i czyste zabawki (z tym jest duży problem w restauracjach).
Byliśmy tam pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni.
C' était délicieux! Było przepysznie!. La Maddalena ostatnimi czasy stała się naszym ulubionym miejscem na niedzielne obiadki także zdecydowaliśmy się również tam zorganizować przyjęcie po chrzcinach naszej córeczki i był to absolutny strzał w dziesiątkę. Sprawna organizacja, przepyszny obiad, miła obsługa i piękne wnętrza sprawiły, że miejsce to na pewno będziemy nadal odwiedzać. Szczególnie polecamy królika oraz risotto z małżami św. Jakuba oraz Cezara. Te dania są naprawdę znakomite. A na deser oczywiście Moelleux au Chocolat - każdy prawdziwy smakosz czekolady, z pewnością tak jak, my doceni ten doprawdy mistrzowski deser. Jest jeszcze jeden plus La Maddalenki - jest miejscem przyjaznym dzieciom - jest kącik zabaw dla dzieci, przewijak w łazience i urokliwa huśtawka w zacisznie położonym ogródku, a w menu także małe co nieco dla Małych Smakoszy ;).
Rewelacyjnie po pierwszej wizycie.... Na obiad rodzinny mieliśmy zamiar wybrać się do OdNovy, restauracji jak się później okazało, zastąpionej La Maddalena. Zaryzykowaliśmy...
I było warto! Po pierwsze lane czeskie piwo (Holba i Budweiser) oraz butelkowy Paulaner.
Jeżeli chodzi o dania - rewelacja! Każdy z nas zamówił coś innego i każdemu smakowało. Ale po kolei. Ja zamówiłem spaghetti z grillowanymi krewetkami, małżami i kalmarem, rukolą i pomidorami koktajlowymi. Makaron - al dente, owoce morza świeże i delikatne. Moja żona jadła sałatkę z wątróbkami duszonymi w pomarańczach z parmezanem, cząstkami grapefruita i sosem malinowym - pyszna. Wątróbka rozpływała się w ustach...
Teściowie jedli: Sandacza smażonego na maśle, podany na Rosti, szwajcarskim placku ziemniaczanym, z sosem z grzybów leśnych i przyrządzonym na sposób prowansalski warzywnym Ratatouille, oraz pieczoną w boczku delikatną polędwiczkę wieprzową nadziewana serem feta, podaną z grillowanymi grzybkami, sosem kaparowym, ziemniaczanym gratin i sałatą - i też bardzo smakowało. Na deser nie mieliśmy już miejsca, ale na pewno tam wrócimy... :)
Warto zaznaczyć, że miejsce ciche i spokojne, choć może się zdarzyć, że w kąciku dla dzieci (tablica, stolik, kredki i kolorowanki) mogą trochę hałasować czyjeś dzieci.
Najlepszy jeleń w mieście. La Maddalenę dojrzałem z okien hotelu Puro, w którym zatrzymałem się na pięć dni. Bardzo miłe, oryginalne wnętrza, niezwykle przytulnie. Każda sala inna. Na dobrą sprawę, gdzie się nie usiądzie tam inna historia. W Warszawie ciężko o tak przytulną restaurację. Kuchnia rewelacja. We Wrocławiu byłem pięć dni, z planem aby każdego dnia jadać w innych lokalach. Skończyło się na dwóch. Trzeciego dnia wróciłem do Maddaleny i tak już zostało. Pierwszego dnia zamówiłem comber z jelenia. Rewelacja, nic więcej nie mogę powiedzieć, po prostu trzeba go spróbować. Zupy przednie, w przystawkach polecam krewetki. Z tańszych spraw rożki z ciasta filo, 18 zł bodajże, bardzo oryginalne. Królik wyjątkowy, polędwica wołowa wielka i pyszna na plackach rosti. Ciut przysmażone, mi jednak smakowały. Innym ta chrupkość może nie odpowiadać. Ostatniego dnia spiesząc się na samolot zamówiłem łososiowe ravioli. Pyszne. Na koniec wspomnę o deserach - suflet czekoladowy, pycha, podobnie jak deser La Maddalena. Moim faworytem jest jednak sernik na ricotcie. Kelner zaklinał, że na oryginalnej włoskiej. W smaku taki właśnie był.
Zaskoczyły mnie również ceny win. Naprawdę nie wysokie. No i wino karafkowe, w cenie 48 zł za litr. Rewelacja. Naprawdę polecam. Restauracja La Maddalena, hotel Puro i oczywiście sam Wrocław. Zazdroszczę.
Piękny ogródek, nietuzinkowe jedzenie, piątka z plusem. Organizacja Euro 2012 we Wrocławiu i budowa ogromnej strefy kibica w samym Rynku skłoniła mnie do poszukania restauracji poza Rynkiem. Tak z Żoną trafiliśmy na ul. Włodkowica do Restauracji La Maddalena. Pieszo z Rynku to raptem 5 min drogi. Restauracja jest w samym centrum, ale jej lokalizacja powoduje, że nie ma tu wielkomiejskiego zgiełku. Tu można odpocząć. Cisza, spokój, nieprawdopodobny klimat. Aż mi wstyd, że do Restauracji na Włodkowica trafiłem pierwszy raz. Ogródek usytuowana na dziedzińcu Synagogi jest niezwykły. Sam dziedziniec żywcem wyrwany z małych, włoskich miasteczek, w których aż roi się od podobnych miejsc. Ale do rzeczy. Na przystawkę moja żona zamówiła placuszki z cukinii. Wyśmienite. Ja o moim carpaccio mogę jedynie napisać, że lepszego nie jadłem nigdy w życiu. Niebo w gębie. Wspólnie zjedliśmy zupę ze szparagów. Pierwszy raz w życiu czułem w zupie szparagi. Majstersztyk. Jako danie główne zamówiłem wilka morskiego. Ryba została cudownie podana. Na szklanym talerzu, puree z bobu. Znakomite. Moja żona wzięła Królika. Rozpływała się nad nim cały wieczór. Na deser zabraliśmy suflet czekoladowy. Czekolada aż z niego wypływała. Wszystko prezentowało się nad wyraz pięknie. Do obiadu zamówiliśmy wino. Kelnerka doradziła nam naprawdę genialne wino za niewielkie pieniądze. Bodajże Saurusa. Świetny. Do Restauracji weszliśmy tylko oglądnąć. Piękny bar i otwarte okiennice robią wrażenie. Podobnie jak prywatna sala, w której można się zamknąć, tak, aby nikt nam nie przeszkadzał. Mamy wreszcie we Wrocławiu naszą ulubioną Restaurację. Z Żoną na pewno często będziemy odwiedzać La Maddalenę.
Znakomite przystawki, klimat i miejsce. Polecam. Do napisania tej recenzji skłoniły mnie przede wszystkim tak skrajne opinie na temat tego miejsca. Od najbardziej hurra-entuzjastycznych, najlepsza kuchnia w mieście, najcudowniejsza Restauracja, po jedno z najgorszych miejsc. Nie potrafię zrozumieć tak skrajnych opinii. W La Maddalenie, przyznaję, bywam często. Do popołudnia zaglądam tam z moim współpracownikiem na lunche (każdego dnia inny pomysł szefa kuchni, zawsze za tę samą cenę), wieczorami natomiast z rodziną już na późny obiad czy kolację. Jedzenie jest przepyszne, miejsce naprawdę piękne. Dodatkowy plus za ogródek letni położony na dziedzińcu Synagogi. I owszem, czasem na posiłek trzeba dłużej poczekać, raz czekaliśmy nawet 40 minut na przystawki. Kelner poinformował nas jednak wtedy, że kuchnia ma dużo pracy i tego dnia dania mogą wyjść z opóźnieniem. W La Maddalenie to jednak pewna norma, że tu czeka się na jedzenie ciut dłużej. Obsługa tłumaczy to tym, że w La Maddalenie praktycznie większość dań przygotowuje się od ręki. Nie są one po prostu wcześniej przygotowywane, i kiedy klient zamówi dane danie, jedynie się je wtedy odpieka.
Czasami dość długo czekaliśmy również na napoje. Tym bardziej denerwujące to było w upalne lipcowe dni. Żar się z nieba leje, a kelner napoje przyniósł dopiero po kilku dobrych minutach. Innym razem napoje dostaliśmy prawie, że od ręki. Ta nierówność jest do poprawy. Czasami bywa tak, że siedząc na ogródku, nie mogliśmy doprosić się kelnera... bo go po prostu nie było i aby domówić napoje musieliśmy poczekać, aż wyjdzie z restauracji i podejdzie do stolika. Kuchnia wynagradza jednak wiele mankamentów. Specjalnością niewątpliwie są przystawki: Carpaccio z wołowiny, tatar z tuńczyka, a przede wszystkim Krewetki z chrupkimi warzywami. Są po prostu nadzwyczajne. Zupy natomiast, poza Bouillabaisse, przeciętne. Francuska Zupa Cebulowa czy toskańska zupa pomidorowa nie powalają. Są zwyczajne. Nic więcej o nich nie potrafię napisać. Dania główne zróżnicowane. Wyśmienite są ryby, przede wszystkim świeży wilk morski. Pięknie podany, całość prezentuje się nad wyraz pięknie. Podobnie jak Turbot. Zawsze zastanawiam się jak kelnerzy potrafią donieść taką układankę. Rewelacyjny jest Królik, polędwica wołowa podobna jak choćby w papugach. Smakuje. Za to kaczka, czy filet z kurczaka bez szaleństw. Dobre, ale nic poza tym. Na lipcowe upały sprawdzały się świetnie sałatki, polecam tę z kozim serem, to chyba specjalność. Oryginalna jest ze świeżymi sardynkami i kurczakiem w sosie balsamicznym.
Housowe białe wino mogłoby być ciut bardziej schłodzone. Butelkowe natomiast widać, że są dobrze przechowywane. Proponuję każdemu, kto odwiedzi La Maddalenę, usiąść dłużej nad kartą win. Naprawdę wiele bardzo ciekawych pozycji. Świetna karta. Desery moim zdaniem nierówne. Creme Brulle bez rewelacji, deser lodowy fatalny, natomiast sernik na ricotcie, czy suflet czekoladowy to już mistrzostwo świata.
Reasumując, La Maddalena to jedna z moich ulubionych restauracji we Wrocławiu, która jak każda inna nie ustrzega się błędów. Ma swoje mankamenty i nierówności. Na tak skrajne opinie jednak nie zasługuje. Dla mnie to świetne miejsce, tak blisko Rynku, a jednak tak daleko. Ten błogi spokój, piękny widok na Synagogę tworzy naprawdę świetny klimat południa Europy. Szczerze polecam.
Obłędnie dobra kuchnia. Restauracja na naprawdę niezłym poziomie - pyszne mięsa i desery. Do tego przyjemnie, eleganckie miejsce, gdzie człowiek czuje się bardzo dobrze.
Jadłam sałatkę z polędwiczkami - idealnie przysmażone, mięciutkie, świetnie doprawione mięso. Na deser zamówiłam ciasto czekoladowe z konfiturą wiśniową, które od tamtego czasu jest dla mnie miarą deseru idealnego. Jeszcze ciepłe, z wylewającą się ze środka czekoladą... Obłęd :). Ceny adekwatne, ale za tak dobre jedzenie nikogo to nie powinno dziwić. Polecam!
Jak dla mnie numer 1 w mieście !!. Do restauracji wybrałem się po przeczytaniu wcześniejszych recenzji. Od tego momenty byłem tam około 5 razy. Jakość podawanych tam potraw bardzo mnie zaskoczyła oczywiście na plus :). Jedliśmy tam zupy: z grzybów leśnych, krem z pomidorów - obie zupy smaczne i aromatyczne. Na zakąskę różnego rodzaju bruschetty, które były bardzo ładnie skomponowane wizualnie, ale oczywiście smakowo również. Na drugie danie natomiast: rigatoni z chrupiącym boczkiem, duszonym porem i grzybami leśnymi (coś pysznego smaczne i idealnie doprawione), sandacz na placku ziemniaczanym (fakt może nie jest go za dużo, ale nadrabia smakiem a do tego warzywne Ratatouille niesamowicie podkręca smak dania), pieczona w boczku delikatna polędwiczka wieprzowa nadziewana serem feta to to chyba zaspokoi głód nawet bardzo głodnego, gdyż jest dość spora, a przy tym połączenia smaków daje radość z każdym kęsem. Delikatne tournedos wołowe - tak dobrej wołowiny to chyba jeszcze w życiu nie jadłem, naprawdę coś niesamowitego, bardzo smaczne i delikatne mięso, wybraliśmy opcje wysmażenia na medium i zostało to wykonane idealnie. Wystrój restauracji bardzo ładny i przyjemny można siedzieć godzinami, białe czyste obrusy, świece itp. toaleta w stanie idealnym (z tym to różnie bywa w innych lokalach). Reasumując, tak jak w temacie jest to dla mnie jak na razie Nr. 1 we Wrocławiu. Aha, jeszcze jedno, Obsługa jest tutaj na najwyższym poziomie miła i życzliwa, pomocna w wyborze z karty, uśmiechnięta i wesoła aż chce się wracać! Oby tak dalej! Polecamy!
Elegancki lokal w ciekawej lokalizacji z oryginalną kuchnią. Do restauracji La Maddalena wybraliśmy się kilka dni temu - byłam zaciekawiona tym miejscem oraz smakami, jakie można tam spotkać. Lokal w bardzo fajnej lokalizacji (z dala od głośnego Rynku) bardzo elegancki, miły, przyjemny, z sympatyczną obsługą. Na przystawki wzięliśmy tatar z różowego łososia, krewetki oraz carpaccio wołowe z sosem orzechowym - wszystko warte polecenia. Dania główne - naszym zdaniem mniej smaczne niż przystawki (szczególnie "królik w śmietanie", który smakował jak ugotowany kurczak) - dania zjadliwe aczkolwiek nie warte swojej ceny (niezbyt duże porcje za około 45 - 50 zł). Na koniec wzięliśmy desery - no i z czystym sumieniem mogę je polecić wszystkim, którzy mają chęć na słodkości. Czekoladowy suflet polany musem bananowym - przepyszny! Idealny! Podsumowując - elegancki lokal, z rewelacyjnymi przystawkami oraz deserami, a mniej smacznymi daniami głównymi (recenzja moja i moich 3 towarzyszy). Odstraszyć mogą niejednego chętnego na wizytę w La Maddalenie ceny - na kolację 3-daniową dla 2 osób, należy przeznaczyć około 300 zł. Jednak ocenę daję i tak wysoką - myślę, że warto promować tego typu miejsca choć mam nadzieję, że restauracja polepszy smakowo dania główne, ponieważ klient zazwyczaj z menu wybiera właśnie danie główne, rzadziej przystawki z deserem...
Trochę goryczy we wspaniałej restauracji. Długo wybierałem, który z lokali na Włodkowica wybrać, gdyż jest tam wiele dobrych restauracji. Na miejscu zadecydował ruch, w La Maddalene było najwięcej gości, a i znalazł się dla nas wolny stolik, tuż przy witrynie. Sam lokal bardzo ładnie wystrojony, zdecydowanie przytulny. Zachęca do pozostania na dłużej. Tuż przy drzwiach przywitał nas uśmiechnięty kelner i wskazał stolik. Co do samej obsługi - miła i profesjonalna.
Skupmy się na jedzeniu, tak wię c- pierwsze skrzypce grały na naszym stole zupy - grzybowa oraz zupa dnia - turecka. Grzybowa zamówiona przez partnerkę smaczna hmm... to chyba tyle na jej temat, po prostu poprawna, smaczna zupa. Zamówiona przeze mnie turecka natomiast wzbudziła we mnie pewne obawy co do dalszego rozwoju sytuacji na talerzach. Nie jestem fanem kuchni tureckiej, tym bardziej nie wiem, jakimi prawami ta kuchnia się rządzi, jednakże zawsze kojarzyła mi się z przyprawami, dużą ilością przypraw - może mam błędne przekonanie, gdyż moja zupa była po prostu bez smaku, bardzo się zawiodłem - od czasu do czasu smak na język przynosiła fasola. Ach! zapomniałem z tego wszystkiego o winie, zamówiliśmy butelkę białego wina, nazwy nie pamiętam (wiem tylko tyle, że z Izraela), a to właśnie wino ratowało sytuację nie tylko ze względu na procenty, a przede wszystkim wspaniały smak.
Wieczór trwał w najlepsze w towarzystwie duszonego w cytrynie udźca z polskiej jagnięciny, ziemniaczanym fondant i rukolą oraz polędwiczki z podgrzybkami duszonymi w ziołach i gorgonzoli skomponowanej z ziemniaczanym fondant oraz pieczonymi burakami.
Oba te dania to popis szefa kuchni, wspaniale przyprawione, mięso wyśmienite, najwyższej jakości, miękkie, delikatne, soczyste. Nie chcę się rozpisywać na temat poszczególnego elementu na talerzu, gdyż wszystko było idealnie skomponowane. Jednakże będę szczery, było tego ZDECYDOWANIE zbyt mało. Tutaj największy zarzut, gdyż zapłaciliśmy ponad 250 zł za kolację, a niestety wyszliśmy głodni.Tak czy tak, polecam wszystkim, którzy chcą spędzić miły wieczór ze wspaniałą kuchnią.
An error has occurred! Please try again in a few minutes