Uważam, że to najlepszy chinczyk w mieście :) dania podane w ciekawy sposób, a wołowina z warzywami na ostro jest po prostu wyśmienita! Jedynym minusem jest to, że faktycznie szybko można przesiaknac zapachem jedzenia. Mimo tego, chodzę tam regularnie i polecam każdemu :)
Kolezanka polecila to miejsce, zachecajac niska cena i duzymi porcjami. Wiele nie napisze - restauracja wypada ogolnie ok. Jedzenie typowe dla tego typu miejsc.
Jedzenie smaczne, orientalne. Klimacik OK, obsługa miła. Ceny wysokie - płacisz za klimacik i obsługę. Samo jedzenie nie jest warte swojej ceny. Porcje mięcha przeciętna.
Jeśli komuś zależy głównie na cenie i jedzeniu to odradzam. Jeśli komuś zależy ponadto na klimaciku to zachęcam.
Przyjemny wystrój, miła obsługa:) cena mogłaby być niższa, 2 osoby-zupa z daniem głównym plus dzbanuszek herbatki ze stratą stówki trzeba się liczyć. Polecam cielęcinkę i kaczkę.
Nuta Orientu wśród wrocławskich kamienic. Jako wielbicielka niedawno odkrytej przez moje kubki smakowe kuchni chińskiej, wspólnie ze znajomymi odwiedziłam restaurację Hong Kong. Wnętrze lokalu - przyjemne, czyste, stylizowane na orientalne. Obsługa - przyjemna, pomocna kelnerka. Jedzenie - porcje duże, bardzo smaczne - byliśmy we czwórkę, każdy zamówił coś innego - wszystko smakowało inaczej, wszystko pięknie pachniało i wyglądało. I kaczka i wołowina i kurczak i cielęcina - wszystko przyrządzone było w indywidualny dla siebie sposób. Restaurację polecam - próbowałam już wiele z kuchni chińskiej i wiem, że akurat tę restaurację można polecić.
Przeprosiny z kuchnią chińską we Wrocławiu . Zachęcona opiniami jak niżej oraz bardzo zniesmaczona dotychczasowymi przygodami z kuchnią chińską we Wrocławiu, w piątkowe popołudnie postanowiłam sprawdzić, co oferuje Hong Kong.
I tu nastąpiło zaskoczenie, wielkie i smaczne. Na przystawkę zamówiliśmy naleśniki z kurczakiem i warzywami - smaczne, wysmażone idealnie, nieociekające ogromnie tłuszczem, potem zupa z siekaną wołowiną - smaczna, gęsta, o specyficznym smaku. Jako dania główne kaczka na słodko-ostro (bardzo dobra - kaczka miękka, sos znakomicie wyważony) oraz najbardziej zaskakujące danie, którego smak mam do dziś w pamięci, czyli cielęcina w specyficznej panierce z słodkim sosem, kawałkami papryki i pędami bambusa. Na dania główne przyszło nam chwilę sporą czekać - więc wybraliśmy jeszcze deser, ale zgodnie z sugestią Kelnerki przełożyliśmy decyzję "na pod drugim daniu" - i słusznie, deser się już nie zmieścił. Ogólnie wracamy tam na sto procent.
Dodatkowy plus za menu dla dzieci. Minusy - wystrój trochę kiczowaty i może zniechęcać na wejściu (wg mnie akwaria z rybami wyglądają bardzo średnio...), minus również za obsługę, ale nie za jej jakość, a jedynie za ilość - na praktycznie wszystkie obłożone stoliki Kelnerka była tylko jedna, kompetentna i miła, lecz jednak trzeba było swoje odczekać. Za przystawkę, zupę, dwa dania główne, danie dziecięce, soki i herbatę rachunek w okolicach 115 zł - podsumowując: "jeść nie umierać".
Zaskakująco dobrze!. Sympatyczny wystrój, szybka, kompetentna i uprzejma obsługa, ładne i czyste toalety, świeże powietrze - dobra wentylacja. Na początek szybko podano nam napoje i "naleśniki wiosenne" (spring rolls vel sajgonki) - dwa niewielkie, delikatne, smaczne, choć bez sosów, to na podgrzewaczu. Już obawiałem się, że porcje dań głównych będą równie niewielkie, ale zdecydowanie nie - były bardzo duże :). Spróbowaliśmy (dość konserwatywnie) wieprzowinę na ostro i cielęcinę z grzybami i bambusem - oba dania bardzo smaczne. Wieprzowina Xiao na tak dobrą ocenę niestety nie zasłużyła - głównie bardzo tłusty boczek, rozczarowanie. Piwo do wyboru lany Carlsberg i Okocim oraz butelkowane chińskie Tsingtao. Na deser zabrakło nam miejsca w żołądkach ;). Wyjątkowo miła (a nie tylko "profesjonalnie uprzejma" obsługa).
Można polecać. W rejony Traugutta do tej pory rzadko zaglądałam - nie ma tam zbyt bogatej oferty gastronomicznej. Słyszałam już o Hong Kongu, ale dopiero nie dawno postanowiłam się tam wybrać.
Spodziewałam się typowo chińczykowatej knajpy z tandetnymi wizualizacjami wodospadów, a tu spotkało mnie miłe zaskoczenie. Wystrój utrzymany jest w chińskim stylu (który jednak dla nas, europejczyków, jest trochę kiczowaty), jednak jest harmonijny, schludny i przyjemny dla oka. Nie ma tu miliona gadżetów i świecidełek. Zdecydowanie bardzo dobra interpretacja chińskiego gustu. Plusem jest również bardzo ładna toaleta.
Obsługa również na plusie. Kelnerka jest uśmiechnięta, komunikatywna i sprawnie obsługuje wszystkie stoliki, które zapełniają się dość szybko.
Czas przejść do sedna sprawy, czyli jedzenia - wybrałam zestaw lunchowy z kaczką na ostro, do tego zupa wonton. Zupa jest ok i nic więcej. W zasadzie jest to bardziej lekki wywar ze szczypiorkiem i kilkoma pierożkami z mięsem. Nic specjalnego, ale da się zjeść.
Kaczka - bardzo dobra. Danie estetycznie podane na dużym kwadratowym talerzu. Duży plus za smaczne dodatki - wreszcie kleisty, krótkoziarnisty ryż - od razu wiadomo, że nie został zakupiony w pobliskim dyskoncie. Bardzo smakowała mi też biała kapusta na ostro - w smaku przypomniała trochę kimchi (ale to nie to;)). Kaczka podana została w pikantnym sosie z dużą ilością różnorodnych warzyw. Bardzo dobrze doprawiona, po prostu smaczna. Na pewno poleciłabym ją znajomym.
Plus atrakcyjna cena - za cały zestaw zapłaciłam jedynie 19 zł.
Pozytywne zaskoczenie. W zeszły piątek przejeżdżając urokliwą ulicą Traugutta wypatrzyliśmy nową (?) knajpkę Hong Kong. Już na następny dzień stawiliśmy się tam z chęcią wypróbowania menu.
I muszę przyznać, że wrażenia bardzo pozytywne.
Przede wszystkim knajpka rzeczywiście musiała powstać dosyć niedawno, bo wnętrze nie zdążyło jeszcze przesiąknąć specyficznym zapachem chińszczyzny.
Wystrój wnętrza w porządku - dzięki miękkim dywanom, ciemnym ścianom i klimatycznemu oświetleniu sprawia całkiem przytulne wrażenie. W tle dyskretnie brzdąka chińska (?) muzyczka. Można wybrać stolik bliżej wejścia z widokiem na ulicę lub bardziej dyskretny w zacisznej części restauracji bliżej baru. Stoliki dwu, cztero, sześcio i więcej-osobowe z kręciołkiem na środku, co ułatwia sprawę przekazywania sobie półmisków z daniami w przypadku większych imprez.
Kątem oka wyłowiłam dziecięce krzesełko ustawione w kącie na wypadek, gdyby okazało się potrzebne. Restauracja posiada także menu dla dzieci.
Obsługa bardzo sympatyczna. Poproszona o sugestie kulinarne potrafi doradzić w wyborze dania.
Czas oczekiwania na jedzenie - około 15 minut przy dosyć sporym ruchu w lokalu.
W tak zwanym międzyczasie kelnerka przyniosła chińskie ciasteczka z wróżbą.
Zamówiliśmy wieprzowinę w sosie czosnkowym na ostro i cielęcinę z bambusem i grzybami mun. Oba dania wjechały na stół na półmiskach ustawionych na specjalnym podgrzewaczu. Do tego każdy dostał miseczkę ryżu.
Oba dania naprawdę smaczne i w ilości nie do przejedzenia, a muszę przyznać, że oboje z mężem lubimy solidnie podjeść. Każde z dań kosztowało około 23-25 zł za porcję, czyli - biorąc pod uwagę rozmiary porcji - bardzo rozsądnie.
Podsumowując, moja ocena Hong Kongu wypada bardzo pozytywnie. Na 100% tam wrócę, pewnie już niedługo. Polecam.
Jest bardzo bardzo dobrze. Knajpkę wybrałyśmy na tzw. babskie spotkanie, zachęcone pozytywnymi opiniami. Dotrzeć jest tu łatwo, tramwaj spod Galerii Dominikańskiej zatrzymuje się tuż przed lokalem, a i zaparkować można tuż pod oknami. Lokal ma nieco kiczowaty wystrój, ale stoły są wygodne i duże.
Menu jest na tyle bogate, że problem z wyborem miała nawet ta koleżanka, która zazwyczaj ma ogromny dylemat, bo nic nie lubi i nic jej nie smakuje ;). Teraz chciała zamówić nawet kilka potraw, bo wydawały jej się smaczne z opisu.
Miła kelnerka odebrała od nas zamówienie: duża herbata dla 3 osób, 2 zupy, 3 dania główne, i 2 desery. Na posiłki czekałyśmy tylko chwilę, popijając pyszną, orientalną herbatę.
Zupy bardzo smaczne: moja z wołowiną, przypominająca w konsystencji nieco zupę pho, ale bardziej gęsta, wypełniona płatkami miękkiej wołowiny. Zupa koleżanek ze zgrabnymi pierożkami miała posmak rybny, dziwny, ale również była smaczna.
Dania główne rewelacyjne: moja kaczka w słodkim sosie podana na ogromnej kupce różnych warzyw: mięciutka, pachnąca, warzywa słodko wytrawne. Ryż słodki, dobrze miękki. Dawno nie jadłam tak dobrej kaczki, nawet w najlepszej susharni w Warszawie takiej nie jadam. Wołowina z sezamem i makaron z kurczakiem koleżanek również smaczne: doskonale doprawione, ładnie wyglądające, duże porcje. Jadłyśmy i jadłyśmy, a pogaduchy umilała nam miła muzyka i spokój. Na deser ananas i banany w cieście, po 4 duże kawałki - słodkie, gorące, smakowały jak domowe racuchy robione przez babcię, pyszne.
Za 2 duże herbaty, colę, 2 zupy, 3 dania główne i 2 desery zapłaciłyśmy 150 zł - rewelacyjna cena jak za taki posiłek. Gdy wychodziłyśmy lokal był pełen (jakieś 10 stolików) i nie ma się co dziwić.
Absolutnie polecam, my na pewno będziemy tam wracać.
An error has occurred! Please try again in a few minutes