Perełka wśród wszechobecnej taśmowej tandety. Kameralne miejsce, minimalistyczny wystrój, miła i profesjonalna obsługa, a samo jedzenie całkiem dobre.
Będąc w Zakopanem zajrzelismy do Podkowy 3 razy. Ani razu nie było zawodu. Zawsze smacznie, duże porcje i bardzo serdeczna obsługa. To wszystko wpływa na rewelacyjny klimat a wystrój przechodzi sam siebie. Serwują przepyszna żurawinę (niemiecka). Wyszliśmy z dwoma sloiczkami i wspomnieniami.
Gospoda polozna w bardzo chwytliwej lokalizacji. Prosto z wycieczki na Gubalowke mozna zajrzeć tutaj na obiad. Wybor dan bardzo duzy, porcje również solidne, a ceny naprawde przystepne, szczegolnie biorac pod uwage usytuowanie lokalu. Naprawde pyszny kotlet po tatrzansku z maslem ziolowym, do tego ogromna porcja opiekanych ziemniaczkow i smaczne, swieze surowki. Kwasnica i żurek prawdziwie domowe, tradycyjne smaki. Nawet na drinka sie mozna zalapac:-) obsluga szybka, troche zakrecona, ale to pewnie przez ilosc i rotacje klientow. Ogolnie polecam, szczegolnie jesli ktos nie lubi przeplacac, a dobrze i domowo zjesc.
Jedzenie w miarę smaczne, choć jadłam w Zakopanem lepsze domowe obiady. Obsługa w miarę grzeczna. Ceny obiadu niezbyt wysokie, a można za 5 zl. wziąć kieliszek Egri Bikaver, jeśli ktoś ma niezbyt wyszukany gust.
Rewelka!. „Podkowa” ul. Nowotarska 7, parking „pod estakadą” obok. Sympatyczniejsza wersja nieodległej „Gazdowej Kuźni”. Bez pseudogóralskiej stylizacji, (co prawda puszczają jakieś disco-góralsko, ale nie za głośno), ławy, stoły, drewniane ściany, funkcjonalność i szlachetna prostota, a panie kelnerki nie latają w kierpcach, za to są nie nadęte, po prostu uprzejme i uśmiechają się częściej. A jedzonko – poezja. Ja akurat jadłem danie jarskie (kalafiora zapieczonego w czymś z sosem tatarskim), ale to nie wegetarianie znajdą tam wybór fajnych dań. W „Podkowie” potrafią zrobić szaszłyk po węgiersku z kurczaka, tak, że mięsko jest soczyste, a nie jak po wymaczaniu we wrzątku lub suszeniu w pralce. A ceny – jak dla studentów. Niestety „Podkowa”, jak wiele miejsc w Zakopanem, jest w szponach producenta o nazwie „Żywiec” i piwa się tam kupić nie da. Poza tym – polecam!
Dobrze jest. Odwiedzam to miejsce przy każdej bytności w Zakopanem, bo można tam po ludzku zjeść za rozsądną kasę.
Miła obsługa, mimo sporej ilości ludzi dość szybko zrealizowane zamówienie.
Kwaśnica smaczna, schaboszczak bez rewelacji, ale jadalny.
Jakość do ceny ma się odpowiednio.
Kto nie szuka uczty dla podniebienia, a chce zjeść jak człowiek, ten wyjdzie zadowolony.
Pycha. Podkowa to nasa ulubiona restauracja w Zakopanym. Darzymy ją sentymentem, ponieważ jest pierwszą jaką odwiedziliśmy za dawnych czasów i nie zawiedliśmy się. Po latach nieobecności w Zakopanym wrócilismy z mężem do dawnej Podkowy i nie zawiedliśmy się. Polecamy zestaw z frytkami, surówką i megakotlety. Czasami tylko miejsca w Podkowie brak co świadczy o tym, że mają tak wciąż dużo klientów.
Moja ulubiona restauracja. Pierwszy raz do tego lokalu trafiłam z polecenia. Od tamtej pory zawsze stołuję się w Podkowie, kiedy tylko jestem w Zakopanem.
Zestawy dnia pozwalają zjeść za naprawdę małe pieniądze, a co najważniejsze porcje są na tyle duże, że nawet mężczyzna spokojnie się naje, nawet jeśli idzie się na obiad prosto z Giewontu :). Próbowałam tam przeróżnych dań i każde mi smakowało. Kwaśnica jest tak syta, że nie potrzeba drugiego dania. Żurek podobnie. Może nie ma tam bardzo wyrafinowanych potraw, ale są bardzo smaczne i takie "swojskie".
Do obsługi również nie mam zastrzeżeń. Przy pełnym obłożeniu sali uwijają się naprawdę sprawnie. Wystrój - ja generalnie lubię góralskie klimaty, chociaż codziennie lecę te same góralskie piosenki to przecież w domu na co dzień ich nie słucham :).
Co do relacji cena/jakość już się wypowiadałam. Naprawdę warto. Mało jest miejsc w Zakopanem, gdzie można zjeść za ta cenę, a przecież to bardzo blisko Krupówek, które każdy turysta zszedł wzdłuż i wszerz!
Ja tam zadowolony, duuży smaczny cordon blue i tanie wino :). Ja po raz kolejny w tym roku tam chadzałem (jak co roku będąc w Tatrach), jestem jak zwykle zadowolony, najeść się można porządnie, butla wina za 16 zeta, mniam, szkoda, że znów do Wawy wróciłem, u mnie w Wawie 2 osoby nie najedzą się do syta, popijając wino za 5 dych.
Gospoda = rewelacja. Gospoda Podkowa jak nazwa wskazuje przyniosła nam szczęście. Pierwszy raz zjedliśmy w niej przypadkiem, od tego momentu, przy nawet jednodniowym pobycie w Zakopanem właśnie tam idziemy zjeść (pojeść) za dobrą cenę, a obsługiwani jesteśmy zawsze jak ktoś wyjątkowy, szybko, miło, po prostu... polecam. Jak wiadomo Zakopane dysponuje wieloma punktami gastronomicznymi, ale niestety stosunek ceny do jakości pozostawia wiele do życzenia! Z Podkowy wychodzimy zadowoleni i nie możemy się doczekać kiedy znowu zawitamy na Cordon Bleu.
Żałuje, że wcześniej nie znałem. Rewelacyjne panierowane kalafiory, duuuży i smaczny panierowany serem kotlet jakim można się najeść :)
Bardzo, ale to bardzo przypadł mi ten lokal, szkoda, że wcześniej nie odwiedziłem go (a bywam co roku od wielu lat). W tym roku go dopiero odwiedziłem i wrócę na pewno :)
Fakt, muzyka mnie wkurza, nie lubię górolskiego rzępolenia. Wolę lokale gdzie nie ma muzyki.
Jedzenie jest jednak warte tego by wytrzymać skrzypecki, mimo dużej niechęci do lokali z muzyką górolską, tutaj wrócę na pewno :)
Koniecznie :). Jedna z lepszych gospód w Zakopanem, którą śmiało mogę polecić. Wystrój typowy dla regionu: ciepłe, przytulne, drewniane wnętrze ubrane góralską, dyskretną muzyką. Obsługa miła i szybka. Jedzenie dość tanie, a przy tym smaczne. Najeść można się do syta, ponieważ porcje są dość spore. Polecam zwłaszcza filet z mintaja: dobrze wysmażony, w chrupiącej panierce, do tego serwowane są frytki i świeże surówki. Dobre są także placki ziemniaczane i domowe, robione na miejscu pierogi ruskie o delikatnym cieście i pikantnym farszu. Jadając już w tym miejscu wielokrotnie nie zawiodłam się ani razu, mogę więc polecić Podkowę z przekonaniem, że każdy wyjdzie stąd najedzony za przyzwoite pieniądze.
An error has occurred! Please try again in a few minutes