Bardzo smaczne sushi.Duży wybór i mimo, iż czasem trzeba dłużej poczekać - warto.Obsługa miła i kompetentna - potrafi wytłumaczyć i doradzić.I do tego - latem przyjemny ogródek na ładnym podwórku.Zdecydowanie polecam!
Gdybym mógł dałbym 6.
Jedzenie kosmicznie dobre.
Jedliśmy z żoną tempurę, po prostu coś r e w e l a c y j n e g o!
Na drugi dzień wróciliśmy i spróbowaliśmy jeszcze polędwiczek z orzechami - mistrzostwo.
POLECAM wszystkim ten lokal.
Jak będę w Łodzi odwiedzę obowiązkowo!
Sushi dobre ladnie podane. Sos sojowy zaskakujaco jasny w porównaniu do innych restauracji korzystajacych z tego samego sosu wiec...daje do myślenia. Bylam tam w sobote i kazdy gisc byl uprzedzany ze zabrakło syshi z serkiem philadeplhia...
Przez zo polowa menu odpadla z wyboru..
Swoja droga chyba moglby ktos wyskoczyc do skelpu na szybko i uzupełnić zapasy przybajmnirj na końcówkę sobotniego wieczoru...
Obsluga bardzo mila ale nie jest to sushi nr 1 w Lodzi.
Rewelacja!. Jak w temacie.
Sushi na bardzo wysokim poziomie. Po wizycie w kilku "susharniach" w Łodzi byliśmy bardzo przyjemnie zaskoczeni wielkością podawanych porcji. Bardzo przyjemnym zaskoczeniem była przystawka z trawy morskiej. Na początek zamówiliśmy na 2 osoby 3 rodzaje nigiri (Hawaii Salmon... niebo w gębie:))). Po czym przyszła pora na maki. Podane przepięknie - jednak zestaw 3 maków na 2 osoby to zdecydowanie za dużo jak na raz :). Na pewno odwiedzimy House of Sushi ponownie i to nie raz, ale tym razem zarezerwujemy sobie nieco miejsca na desery, które kusiły, oj kusiły :).
Wielki plus za dyskretną i profesjonalną obsługę.
Sushi bardzo ok - obsługa masterclass. Sympatyczne wnętrze, jasne, estetyczne w najładniejszej bramie na Piotrkowskiej, nikt nie przechodzi i nie zagląda - niedługo otworzą ogródek - tym lepiej. Obsługa - masterclass - chyba obsługa jest tym co zdecydowanie wyróżnia to miejsce. Mianowicie obsługa potrafi dokładnie zaprezentować zawartość karty, nie biega nerwowo do kuchni i nie tłumaczy się, 'że dopiero co otworzyli'. Właściwie miałam wrażenie, że obsługa cieszy się, że może pogadać z klientem, i że klient zadaje dużo pytań. Ginący gatunek jakiś. Komunikatywna i dowcipna, wie kiedy zniknąć. Respect. :) Sushi ok - bardzo ładnie podane, ciekawie łączą nietypowe smaki, ceny przyzwoite. Mam nadzieję, że utrzymają poziom. Polecam miso z łososiem - pycha oraz maki z łososiem i serkiem philadelphia i słodkim sosem.
Świetne sushi dla każdego. Zacznę w kolejności w jakiej odkrywałem "House of Sushi", czyli od bardzo schludnego logo.
Następnie zobaczyłem przepiękne podwórko (na Piotrkowskiej to ciągle rzadkość) i elegancką witrynę lokalu.
W środku wystrój bardzo schludny, trochę przeszkadza duży telewizor, na którym można oglądać klasykę japońskiej kinematografii (samurajskie pojedynki za bardzo odwracają uwagę od jedzenia).
Obsługa doskonała, w połączeniu z bogatym menu pozwala w pełni cieszyć się ulubionymi daniami sushi. Wszystkie zamówione potrawy (miso, sashimi, california maki, samuraj maki) wyglądały i smakowały perfekcyjnie.
Rachunek za całość był kolejnym pozytywnym zaskoczeniem.
Polecam wszystkim amatorom sushi.
Świetne sushi, świetny lokal, a jestem marudny :). Jedzenie pierwsza klasa, wystrój taki jak lubię czyli jasno i neutralnie bez zbędnych przytłaczających gadżetów, bardzo ładne podwórko, można wyjść na papierosa bez obawy, że kawałek tynku spadnie na głowę albo, że się człowiek potknie albo...
Obsługa bardzo miła, pomocna, bardzo stara się dopieścić klienta.
Jedzenie naprawdę pyszne, dobrze zwinięte, nic się nie rozpada (czego bardzo nie lubię, a niestety zdarza się w innych restauracjach).
Polecam krewetkę i kaczkę pieczoną, widać, że właścicielowi zależy na tym, żeby nie było się do czego dopieścić.
Ceny całkiem przyzwoite (w kategorii sushi, bo porównywanie do innego jedzenia mija się z celem).
Panie i panowie, chyba mamy zwycięzcę!. Cieszymy się wszyscy, że w Łodzi można zjeść coraz lepsze sushi - jeśli miałabym wybierać, to wahałabym się tylko między Gejszą a House of Sushi właśnie, jednak z lekkim wskazaniem za HoS. Wygrywa przede wszystkim ciekawym, niebanalnym menu, gdzie poza tradycyjnym sushi znajdziemy naprawdę spory wybór dań nie do końca konwencjonalnych, ot choćby flying duck roll (maki z pieczoną kaczką w delikatnym sosie) czy fusion beef roll (z wołowiną w delikatnym sosie musztardowym).
Wnętrze typowe do bólu, nie ma się do czego przyczepić, ale też nie zaskakuje niczym szczególnym. Miła lokalizacja w bramie na Piotrkowskiej 89 (podobno najładniejsza brama na całej ulicy), spokojnie, bez przechodniów zaglądających w talerz.
Obsługa bez zarzutu, spełnia wszystkie życzenia klientów bez komentarza ani nawet zbędnego zdziwienia.
Samo jedzenie - szczerze - bardzo dobre.
Próbowaliśmy wspomnianego fusion beef roll i pieczonej krewetki w tempurze z łososiem (fashion ebi tempura), i jedno, i drugie mogę z czystym sumieniem polecić (choć w krewetce mogłoby być ciut więcej krewetki...). Z dań japońskich - pieczona na chrupko kaczka była pyszna, krewetki teryaki całkiem niezłe.
Z bólem serca, ale nie mieliśmy możliwości skosztować alkoholi. Następnym razem na pewno nadrobimy ten błąd.
Na pewno będziemy wracać.
Nie daję maksymalnej ilości gwiazdek tylko dlatego, że na maxa oceniłam warszawską Sakanę, której smaki pozostają póki co niedoścignionym ideałem. No i za ceny. Ciut za drogo jednak.
Bez obciachu można zaprosić gościa z innego miasta. Restauracja usytuowana jest w oficynie najpiękniejszego łódzkiego podwórka - Secesji 89. Mimo że jedną ścianę lokalu stanowią ogromne szklane witryny, można powiedzieć, że lokal jest dość kameralny - w podwórku nie ma aż takiego ruchu, żeby goście mogli czuć się onieśmieleni ulicznymi gapiami. A zapewne w dzień Dom Sushi jest ładnie doświetlony.Wystrój jest mile minimalistyczny, ale dość ciepły, jak na tak nowoczesne wnętrze. Zdecydowanie brakuje wieszaka na płaszcze - nienawidzę siedzieć w knajpie i opierać się o kurtkę, często mokrą. W lokalu jest tylko kilka stolików, więc gości na raz nie może być dużo - jeden wieszak by wystarczył.Druga sprawa dotycząca wystroju - dostałyśmy stolik przy jakimś dziwnym panelu świetlnym. Przy panującym tam świetle wyglądałyśmy jak potomkinie doktora Frankensteina albo niezbyt zdolne studentki medycyny po kontakcie z formaliną. My to my, ale jedzenie! Zamówiona przeze mnie prawdziwa herbata ku mojemu przerażeniu wyglądała jak znienawidzony rooibos. Podobnie sos sojowy, który w rzeczonym świetle wyglądał jak krew tętnicza.To tyle dziegciu, teraz będzie już sam miód.Zacznijmy od obsługi - miła, bezpretensjonalna, dyskretna kelnerka. Dokładnie taka, jaka powinna być - nienachalna, a bardzo pomocna. Doradziła nam naprawdę smaczne zestawy.Sushi - pyszne, dobrze zrolowane. Szczególnie polecam sushi na ciepło nr 9: Futo Tempura Maki. Feeria smaków tego sushi jest zachwycająca.Nasza ukochana Philadelphia też dała radę! Zarówno smak sushi, jak i obsługa zasługują na duży plus. Także wystrój nie odbiega standardem od miejsc, które uważam za fajne. Jeśli miałabym gościa z innego miasta lub nawet z zagranicy i on miałby ochotę pójść na sushi, to z pewnością trafiłby ze mną do House of Sushi.
Świetna i tyle. Krótko ujmując - nie wiem czy miałam szczęście (ale nie sądzą bo byłam kilka razy), ale obsługa była rewelacyjna i nie miałam się do czego przyczepić. Zostałam za każdym razem miło powitana, obsłużona i pożegnana. Również jeśli chodzi o czas i sposób podania nie można niczego ująć. Smakowo najlepsze w Łodzi (składniki są zawsze świeże, ryż się nie rozlatuje), lokal nadaje się na bar sushi, jest przytulny bez zbędnego przepychu i taki właśnie ma być, bez zbędnej przestrzeni. Jak sushi, to tylko w House of Sushi.
An error has occurred! Please try again in a few minutes