Bywam w tej kawiarni rzadko i wcale nie dlatego, że w usytuowanej przy ul. Wiślnej Camera Cafe czegoś brakuje (o czym będzie jeszcze okazja wspomnieć). Są zwyczajnie lepsze knajpy. Tu na pewno znajdziecie dużo miejsca i nie ma też zazwyczaj wielu osób, chociaż miejsce w świetnej lokalizacji, bowiem 50 metrów od Rynku Głównego. Już wchodząc do środka jesteś mile zaskoczony – bowiem miłośników kina przyciągają kinowe gadżety.
Kawiarnia składa się z 2 pomieszczeń: jednego podłużnego, długiego na kilkadziesiąt metrów, drugiego mniejszego. Wszędzie pełno stolików, różnej wielkości i kształtów; Oba są lekko przyćmione, nawet nie dymem (strefa wolna od dymu, choć czasem jakiś gagatek coś zadymi), ale są niedoświetlone. W tym miejscu to nawet zaleta, w końcu ileż osób lubi rozmawiać w kinie przy rozświetlonych pomieszczeniach. można zresztą usiąść również przed lokalem prostopadle do Wiślnej. Sam pomysł na lokal naprawdę w dechę, bowiem wnętrze urządzone jak na kinową kawiarnie (wcale nie jest daleko) plakatów co niemiara. W lokalu jest czysto, a przynajmniej nie dostrzegłem zaniedbań.
Desery mają dobre, kawy już gorsze – ale też wstydu ogólnego nie ma. Czekolada biała (na zimno) została podana w pucharku, w którym naprzemiennie ułożono warstwę czekolady oraz truskawkowego musu. Szkoda, że bez bitej śmietany (kelner chyba się rozkojarzył>)
.
Największym mankamentem jest właśnie wspomniana obsługa kelnerska. Wiem, że w Krk to poważny problem, bowiem każdy może zostać kelnerem a na większości knajp można zauważyć informację o zatrudnieniu, nie są to w końcu „Zaklęte rewiry’ . Naprawdę można się postarać, szczególnie że praca kelnera łatwa nie jest i niestety coś o tym wiem.elner wprowadził nas w błąd. Kiedy zapytałem go czy mają czekoladę białą powiedział, że owszem. Jest czekolada na zimno – jest na gorąco. Gdy doszło do zamówienia okazało się, że jest wyłącznie czekolada mleczna na gorąco. Nie specjalnie mi to ostatecznie przeszkadzało, ale trzeba znać swoje menu. Nie był (młody chłopak - imienia kelnera nie będę podawał.)) w ogóle zainteresowany gośćmi, a tych zresztą w ogóle nie było – co można zobaczyć po zdjęciach. Szkoda, bowiem można byłoby przedstawić się, zaopiekować gośćmi i zarobić napiwek, a tutaj Pan miał chyba słabszy dzień . Szkoda – choć lokal polecam, jeśli komuś obsługa nie robi różnicy.
Jest na pewno nad czym pracować i w niedługim czasie pewnie skontroluję, czy coś się zmieniło w obsłudze.
Bardzo atrakcyjna oferta menu, od pysznych deserów i kaw do przekąsek oraz dań obiadowych. Warto zajrzeć do Camera Cafe choćby na samą czekoladę. Tradycyjna belgijska, przede wszystkim gęsta - niebo w gębie! W okolicach rynku przebija wszystkie, które do tej pory piłam. Dla poszukiwaczy nowych smaków, koniecznie do spróbowania biała czekolada z musem truskawkowym, która jest obłędna.
Dużym plusem jest różnorodność ciast i tortów, równie smacznych jak czekolady. Szczególnie torcik bezowy oraz tarta gruszkowa. Dla głodnych smaczne dania i jak na cenę duże porcje :)
Obsługa restauracji bardzo sprawna i pomocna. Zaletą również jest filmowa muzyka, która w pełni oddaje kinowy klimat. Gorąco polecam Camera Cafe!
Podczas chłodnej wycieczki do Krakowa szukaliśmy czegoś w bocznych alejkach, ażeby się odrobinę rozgrzać. Natknęliśmy się na ciekawie wyglądającą kawiarenkę w naszych klimatach, czyli nawiązującą do kinematografii.
Miłe powitanie, spory ruch, ale sprawna obsługa. Zamówiliśmy naleśniki czekoladowe, które były serwowane na zimno (celowo?!) oraz z serem, które wypadły już lepiej. Porcje spore, ładnie podane.
Najpierw wypróbowaliśmy grzanego wina. Było smaczne, ze sporą ilością pływających dodatków :P Następnie kolej nastała na grzany cydr oraz grog z dodatkiem whisky. Wino wypadło zdecydowanie lepiej względem następców. Cydr całkiem smaczny, choć mógłby zawierać więcej różnych smaków. Na grogu się nie znam, aczkolwiek nie porwał mnie.
Ceny bardzo przystępne, nietuzinkowy wystrój, ogółem kawiarnia ma potencjał :)
An error has occurred! Please try again in a few minutes