Cudowne miejsce, widać, że osoby, które przygotowują te pyszne jedzenie wkładają w nie całe cerce. Okolica miejsca może nie zachęcać, ale naprawdę warto spróbować. Czizbeff miał w sobie przepyszne mięsko w przyprawach. Bardzo polecam!
Świetne miejsce, jedno z moich ulubionych. Dobre, tanie i autentyczne jedzenie uliczne. Zwykła buda na bazarku, ale prowadzona przez niezwykłą ekipę chłopaków z Argentyny. Można częściej usłyszeć tam hiszpański niż polski. Moje ulubione danie to czorillana: frytki, wołowina smażona z cebulą, jajko sadzone i ostry sos
Lokal nie zachwyca ani Lokalizacja, ani wyglądem, za to jedzenie pierwsza klasa. Naszym faworytem są oczywiście pyszne czoripany. Właściciele bardzo mili, zawsze miło z nimi porozmawiać.
Niepozorna knajpka umiejscowiona gdzieś między straganem z ciuchami a salonem gier. Wchodzimy i pytamy kucharza co poleca. Padło na Czisbeef i Czevege. Pan kucharz zapytał mnie, czy kanapka ma być wegetariańska czy wegańska (bez sera żółtego i majonezu) - wybieram z serem bez majonezu ;) Po ok. 15 min dostajemy kanapki i jesteśmy zachwyceni. Obydwie bułki po brzegi wypełnione produktami, do tego bardzo smaczne sosy. Nie spodziewaliśmy się tak dobrego jedzenia, a naprawdę bardzo nam smakowało :) Jedyny minusik za słabą wentylację - ubrania przechodzą zapachem przygotowywanego jedzenia.
W pewną słoneczną sobotę postanowiłam się tam wybrać. Szukałam, biegałam po bazarku lotników i nie znalazłam.
Wróciłam dnia następnego. I warto BYŁO!!!
Weszłam i zdębiałam, bo szału wizualnego nie było! Postanowiłam się nie poddawać i po krótkiej rozmowie z właścicielem i kucharzem (latynosami) ustaliłam, że kąsnę CZISBEEF z każdym rodzajem sosów - po 1/3 czimiczurri, 1/3 pebre, 1/3 sos bakłażanowy.
Czimiczurri NAJLEPSZY!!! Poczekałam i po chwili otrzymałam cudowną, chrupiącą, soczystą bułkę po brzegi naładowaną wołowiną i warzywami... .
Uhmmm.... Już wiem, że tam wrócę. Było pysznie.
Nie wiem kto rozsiewa ploty, że mięsa jest za mało w kanapkach. Jest to całkiem zacna porcja mięsa za tą kwotę.
I może nie jest tam pięknie, ale jest baaardzo smacznie!
No buła jak się patrzy ale trzeba tam się udać z kimś kto tam już był ponieważ w potoku wszystkich budek zwłaszcza Chińskich Bonk Sen😨 może człowieka odrzucić ,budka dupy nie urywa ale żarcie już tak polecam.
Lokal ukrył się mocno między pawilonami handlowymi jednego z placów targowych Warszawy. Po wejściu przenosimy się... przenosimy się do kolorowego i pachnącego dobrym jedzeniem świata Ameryki Południowej, która jak długa i szeroka jest kontynentem kolorowym - kolory natury przekładają się na kolory ubioru jego mieszkańców i kolory ich domostw... Po wejściu do El Czori zmieniamy szary świat podupadającego targowiska na taki właśnie kolorowy świat zza oceanu. Ktoś naprawdę włożył wiele serca w wystrój i stworzenie atmosfery tego miejsca. Można tu nie tylko zjeść, ale i poczytać książki z mini-biblioteczki czy zapoznać się z geografią kontynentu. Lokal serwuje dania na bazie pieczywa, ale nie tylko... wybieram więc specjał zwany czorillana. Z obrazkowego menu wynika, że będzie ot mieszanina mięsa wieprzowego, wołowego, kiełbasy, frytek, cebuli i sosu. Już po chwili zapachy w lokalu stają się bardziej intensywne... Zaraz trafia na mój stół spora tacka z wszystkim co wymieniłem wcześniej, a do tego ładnie przysmażone płaskie jajko sadzone na wierzchu. Podający mi je powiedział, że to popularne 'szybkie' jedzenie w Chile. No tam jeszcze nie byłem... ale jak tak wygląda 'fastfudowe' jedzenie, to już mi się podoba :) Przyrządzający jedzenie obaj pochodzą z południowej części amerykańskiego kontynentu, widać to nie tylko w sposobie przyrządzania i doprawiania potraw (ah, to chimuchurri...), ale przede wszystkim w podejściu do klienta - pogadają, uśmiechną się. Zdecydowanie - nie była to moja ostatnia wizyta w tym lokalu :) Do powrotu zachęcają nie tylko atmosfera i jedzenie, ale również poustawiane na ladzie butelki z argentyńskim winem... Tym razem jednak wybiorę się transportem publicznym. Dlaczego tylko 4.0? To za plastikowe sztućce i tacki... Wiem, że lokal niewielki a wyparzarka zajmuje sporo miejsca, ale przydała by się jednak, bo tak dobre jedzenie wymaga odpowiedniej oprawy.
Wróciłem na bazar przy Alei Lotników, miejsce o tyle mi bliskie emocjonalnie – jak już kiedyś wspominałem, niedaleko stąd znajdował się jeden z budynków mojego Wydziału Fizyki – o tyle odległe geograficznie od mojej kochanej Saskiej. Dzielnym trzeba być, zwłaszcza biorąc pod uwagę deszcz gęsty i rzęsisty, ze śniegiem przemieszany, za to doskonale podkręcający apetyt. Bezproblemowo trafiłem do pawilonu 141 i odrazu poczułem, co jest tu serwowane… Gdybym postępował zgodnie ze swoimi zasadami, powinienem odpuścić sobie wizytę. Jednak przymykając oko na bazarkowe warunki, zostałem. To był dobry wybór!
Świetnie przygotowane mięso. Baaardzo duże porcje. Coś innego i ciewego. Uroku dodaje właściciel i atmosfera. Polecam, szczegolnie na duzym glodzie ;)
Lokal znajduje się pomiędzy wietnamskimi straganami a budą z automatami do gry. Dla mnie hit! W środku jest równie dobrze. Plusem lokalu jest krótka karta ograniczona do kilku pozycji. Mięso jest zawsze świeże, a sosy pyszne. Moim faworytem jest Czukarero z ostrym sosem. Ceny kanapek oscylują w granicach 12-18 zł, drożej niż u lokalnej konkurencji w postaci kebaba czy chińczyka, ale zdecydowanie warto. Przemiła obsługa zawsze dba o atmosferę i dobry humor gości.
An error has occurred! Please try again in a few minutes