Piecuszek

Nie tak łatwo trafić do restauracji "Piecuszek" (mała, niepodświetlona i nieczytelna tablica przy ul. Puławskiej, potem małe strzałki, wskazujące drogę), ale jak już dojedziemy, czy dojdziemy, to jesteśmy w bajce (na co zresztą w pewnej mierze wskazuje nazwa restauracji). Śliczna rezydencja z reprezentacyjnym podjazdem i sporym ogrodem. Wystrój wnętrza również piękny: eleganckie meble, ściany kolorowe od obrazów. Nawet sama karta dań zasługuje na uwagę - jest to ciekawe połączenie gazety, prospektu i listy potraw. Kelnerzy charakteryzują się wysoka kultura osobista, szybko i sprawnie obsługują nawet takich niecierpliwców, jak my. Fajna, konkretna menedżerka. Ceny są dosyć niskie, zważywszy na ogromne porcje. To co figuruje w karcie jako przystawka w rzeczywistości jest tak wielkie, ze mogłoby z powodzeniem służyć za cały obiad. Ja jadłam faszerowanego bakłażana oraz kotleciki z baraniny. Bakłażan był super - chrupiąca skórka, nadzienie rozpływające się w ustach. Baranina także wyśmienita - soczyste, sycące mięsko.
Podsumowując, rewelacja. Jedyne moje zastrzeżenie budzi kiepskie oznakowanie przy ulicy - niezbyt okazałe tabliczki sugerują, że idziemy do jakiegoś nieszczególnego miejsca, a tu proszę - niespodzianka! Gorąco, gorąco polecam.