Miejsce godne polecenia dla osób ceniących jakość jedzenia. Pyszna zupa pomidorowa z domowym makaronem. Bardzo dobre mięso grillowane. Wszystko przygotowane ze świeżych produktów. Jadam tam często i zawsze wszystko jest bardzo smaczne. Porcje bardzo sycące. Bardzo miła obsługa.
Wbrew temu, co mogłaby sugerować nazwa, jedzenie tutaj nie jest wariackie. Jest natomiast bardzo smaczne :) Po wyprowadzce z Ursynowa pojawiam się tu najwyżej raz na kilka miesięcy, ale wrażenia są niezmiennie pozytywne. Nie wiem, czy to wada czy zaleta, że ten lokal praktycznie nie ewoluuje (jedyną zmianą jaką odnotowałem przez lata jest kącik win), ale cieszę się, że nie zmieniają się na gorsze moi tutejsi faworyci - pyszny, lekko słodkawy, barszcz i świetny sandacz. Do tego zawsze sympatyczna była tu obsługa. Miłe miejsce o neutralnym, niemęczącym wystroju. W sam raz dla kogoś, kto miałby ochotę smacznie zjeść w lokalu będącym trochę obok wszystkich kulinarnych mód.
Nasz obiad może nie był zbzikowany, ale bardzo smaczny. Wszystkie potrawy ładnie wyglądały i pachniały.
Miejsce spokojne, malutki lokal, przyjemna muzyczka, dzieci zajęły się pogonią za miejscowym kotem, więc mięliśmy chwilkę spokoju.
Przemiły właściciel lokalu.
Polecam serdecznie.
Lokal z malutkim wnętrzem, ale z "wielką" kuchnią. Tradycyjne mięsiwa (cielęciny, medaliony, schaby, polędwice itd.) podawane są w takich kombinacjach, które na długo pozostają w pamięci...
Pamiętajcie żeby spytać właścicieli również o to, co jest poza kartą.
Wracam tam chętnie, z nieukrywaną przyjemnością.
Pamiętam, że Bzik został otwarty jeszcze jak byłem w liceum. W latach 2000-2002 przychodziliśmy tam na piwo, rzadziej na coś do jedzenia. Minął jakiś czas i człowiek do knajp chodzi na jedzenie, a nie na piwo :)
W ubiegły piątek mieliśmy godzinę przed kinem, grzebałem więc w Gastronautach w poszukiwaniu czegoś na Ursynowie. Na mapce wyskoczył Bzik, więc uznałem, że warto sprawdzić po latach jak to działa.
Bzik jest knajpką, w której zmieści się maksymalnie 20-25 osób (w sumie z 6 stolików). Jak przyszliśmy w piątek o 19, 1 był wolny. Lokal prowadzą właściciele, którzy zdecydowanie zrobili z prowadzenia knajpki sposób na życie. W karcie nieduży wybór (co lubię) zarówno potraw jak i win.
Na zupę O. jadła szwajcarską serową z grzankami - dobra, nie za ostra - akurat. Ja dostałem krem z cukinii z płatkami migdałów - wydaje mi się, że był tam też jakiś parmezan - dobra. Przydałby się świeżo zmielony pieprz do poprawienia smaku.
Na drugie poszła zapiekanka z bakłażanów i cielęce kotleciki w winie Marsala. Zapiekanka bardzo dobra, bo nie da się zepsuć bakłażanów ;-) natomiast cielęcina dos-ko-na-ła. Może porcja troszkę mała (nie jadam ziemniaków, ani ryżu do mięsa), ale dzięki temu było miejsce na deser - tartę ze śliwkami - pyszna.
Do tego wypiliśmy wodę mineralną, ja w sumie 400 ml domowego wina.
Za całość zapłaciliśmy zaledwie 115 złotych! Naprawdę, za taką cenę to nie wiem gdzie szukać. Zazdroszczę wszystkim mieszkającym w pobliżu, że mają tak świetny lokal w okolicy.
Wyprawa do Bzika jest dla mnie zawsze nie lada atrakcją. Nie dajcie się zmylić prostemu wystrojowi i niewielkim rozmiarom lokalu. Karmią tutaj rewelacyjnie, a cielęcina po normandzku z klasycznymi "bzikowymi" kluskami szarpatymi śni mi się po nocach. Po ważnym wydarzeniu w pracy lub w życiu, lubię pójść do Bzika na coś pysznego w ramach małego, prywatnego święta.
Pewnie bywałabym tam częściej, gdyby nie ceny (koszt dania głównego z kluskami/ryżem/ziemniakami to ok. 33-40 zł). Ale może to i lepiej - dzięki temu bzikowa uczta pozostanie wydarzeniem nie na codzień.
Stonowany, spokojny lokal na rodzinne spotkanie. Bardzo spokojna atmosfera, brak tłumu chociażby ze względu na niewielką objętość lokalu. Zaletą jest to, że jest prowadzony przez właścicieli, dla których to całe życie - to widać i w obsłudze, i sposobie przygotowania dań.
Ogólne wrażenie to mieszanka czegoś co oceniłbym dobrze i bardzo dobrze. Niewątpliwie jednak warto odwiedzić i ocenić ten lokal samodzielnie - polecam.
Nie pamiętam dokładne co to było - na pewno z suszonymi pomidorami, zdaje się polędwiczki w sosie (po prowansalsku?).
Żona również była zachwycona swoim. Wygląd i ducha lokalu trafnie oddali poprzedni recenzenci. Ja tylko muszę wnieść votum separatum co do surówek. Otóż właśnie w Bziku jadłem najprostsze danie świata - nazywa się surówka z marchewki - cóż można tu wykombinować? Spytajcie kucharza, ja w każdym razie do tej pory wspominam jej smak.
Recenzję tę piszę 2 lata po tamtej wizycie - i wspominam te smaki na tyle żywo by je opisać - niech samo to będzie najlepszą rekomendacją!
Jak nie ma innych pomysłów i czasu na szukanie Bzik jest zawsze na miejscu. Szpinak z orzeszkami i migdałami boski, naleśnik ze szpinakiem też cudo, całe zresztą jadło ok. Feler to mało miejsca na większe imprezy.
Malutki lokalik. Drewniane, proste meble. Kucharz ambitny, bo gotuje potrawy jakich nie znajdziecie gdzie indziej. Wszystko smaczne poza sałatami: ta z cykorii aż lepiła się od cukru, ta autorska także, ale za szpinak z orzechami pinii w śmietanie zrobię wszystko! Rewelacja.
Zestawy lunchowe to raczej takie "wspomnienie poprzedniego dnia", ale i tak zawsze pomysłowe. Kapitalna kwaśnica.
Bardzo miła jest też obsługa. Pani krąży między stolikami i dogląda czule czy wszystko gra. Nie jest namolna jak to bywa w takich malutkich lokalikach. Podobało mi się też, że można było nieco modyfikować zamówienie. Ja np. nie trawię rodzynek no i wspomniany znakomity szpinak był bez.
Bardzo szkoda, że nie ma krzesełka dla dziecka.
An error has occurred! Please try again in a few minutes