Jedno z fajniejszych miejsc do zjedzenia wegańskiego śniadania/lunchu w Warszawie. Przepyszny wegański omlet i fajne kanapki, następnym razem skuszę się na jakąś inną pozycję w menu. Bardzo, bardzo duże porcje, które aż trudno zjeść w całości, mimo to bardzo polecam!
Przepyszne omlety, zarówno wegański jak i wegetariański. Lekkie z dużą ilością dodatków, bardzo sycące. Jedne z najlepszych jakie jadłam.
Wspaniałe miejsce na śniadanie!
Znalazłam swoje miejsce w Warszawie!!😍❤️ KOCHAM za wszystko, KOCHAM za domową atmosferę, KOCHAM za wege nastawienie🌱, KOCHAM za świetną kawę, KOCHAM za pyszne, świeżutkie ciasta, KOCHAM za super lancze, KOCHAM za TO JEDZENIE!!!❤️❤️❤️ Chyba będę nachalnym klientem 😂... Nie mogę się doczekać kolejnej wizyty!
Uwielbiam Nancy Lee! Kawa jest obłędna. Właściciele znają się na rzeczy, do tego wegańskie ciasta, które smakiem i jakością wręcz przebijają zwyczajne ciasta. Miejsce jest super, schowane w małej uliczce, ale jednak bardzo w centrum. Uwielbiam przychodzić latem i siedzieć na ogródku.
W Nancy kawa będzie z kawy, zaparzona przez osoby, które znają się na rzeczy, ciasto nie będzie z mrożonki, a jedzenie będzie smaczne. Za każdym razem Nancy mnie zachwyca, zamówiłam ostatnio shake z bananami i masłem orzechowym robionym na miejscu i wszystko to było przepyszne.
Bardzo polecam osobom, które lubią dobrą kawę i się na niej znają do miejsca prowadzonego z sercem i pasją.
Miejsce z klimatem. Alternatywne metody parzenia kawy, świetna jakość ziaren. Jednym słowem kawa na najwyższym poziomie. Bariści pomocni i sympatyczni. Bardzo klimatyczny ogrodek. Dodatkowo dobra lokalizacja. Wszystko czego oczekuje od kawiarni. Jedno z miejsc gdzie jestem stałym bywalcem.
Dzis w Warszawie trudno spotkac tak idealne mleko w kawie. Pysznie robicie kawe dla Warszawy, ktora ją kocha pić. Dzis byla to szybka kawa na wynos. Wroce do was niebawem na spokojna kawe i ciacho.
Mały wegański biały domek
I pyszny! Śniadanie, kawa, deser w wegańskim lub wegetariańskim wydaniu w Nancy Lee to sama przyjemność. Lokal znajduje się w ścisłym centrum, jest wciśnięty miedzy kamienice przy ul. Górskiego. Biały wystrój, na ścianach fotografie z koncertów, antresola i przytulne światło nadają domowy klimacik.
Dzisiaj nasi znajomi spałaszowali (dosłownie) angielskie śniadanko w postaci tofucznicy, fasolki i dodatków. Jak twierdzą - było przepyszne i nie był to ich pierwszy raz w tej knajpie. My - spóźnialscy - skusiliśmy się na herbatkę, deser i kawę. Zielona sencha podawana w dzbanuszku - delikatna i cierpka - zaparzona była perfekcyjnie. Cortado z pięknym serduszkiem na mlecznej piance - bardzo w punkt. Delikatne i puszyste. Za deser mieliśmy dzisiaj ciasto czekoladowe z śliwkową konfiturą i orzechem włoskim. Ciasto smaczne, wilgotne i ciężkie od czekolady. Ciekawy wsad konfitury z wędzonych (!) śliwek podkręcił słodycz czekolady.
Na pewno miejsce odwiedzimy jeszcze nie raz, ponieważ bogata karta jest bardzo przystępna cenowo.
Trafiamy tu w upalny dzień, szukając miejsca ze sporym, zacienionym ogródkiem i fajną ofertą koktajli. Kiedyś mieścił się tu znany i lubiany przez wielu naszych znajomych lokal my'o'my, w którym my jednak nigdy nie byliśmy, więc nowe miejsce oceniamy, nie porównując go zupełnie z poprzednikiem. Wnętrze lokalu jest jasne, ale dość ciasne, na piętrze fajne, kameralne 2-3 stoliki. Wystrój z ciekawymi elementami vintage, takimi jak gramofon. W karcie do wyboru sałatki, kanapki i różne przekąski (z naciskiem na wegetariańskie i wegańskie). My decydujemy się na duże smoothies: jarmuż z awokado, banan z truskawką i banan z masłem orzechowym. Wszystkie okazują się bardzo smaczne, choć czas oczekiwania zdecydowanie za długi (co prawda kelner nas za to przeprosił). Miejsce ciekawe, ale raczej ze względu na wystrój niż ofertę w karcie (która nam jako niezbyt wielkim fanom vege aż tak nie przypadła do gustu).
Lara Aleksandra Gessler / Loca-Love.pl
+5
Raz na jakiś czas zdarzają się miejsca w których zakochujecie się od wejścia. Tym razem możemy powiedzieć, że trafiłyśmy właśnie na jedno z takich, wyjątkowych miejsc z duszą.
Nancy Lee to malutki lokal który powstał przy ulicy Górskiego w miejscu w ktorym do pażdziernika ubiegłego roku mieściła się kawiarnia my’o my.
Pierwsza rzecz, która urzeka od wejścia to muzyka i szeroko uśmiechnięte dziewczyny za barem. Miło jest widzieć, że załoga naprawdę utożsamia się z miejscem. Nancy Lee to koncept wegetariańsko-wegański bez żadnej nachalności. Mięsożerca nie jest piorunowany wzrokiem za pytanie o bekon a jedzenie jest na tyle dobrze przyprawione, że nawet najbardziej zatwardziali posiadacze grupy krwi “0” nie wyjdą stąd z poczuciem niedosytu.
W menu śniadaniowym jest kilka pozycji z kozim serem więc tym razem żadna z nas nie była poszkodowana. Wybrałyśmy tosty z burakiem i kozim serem, omlet z pomidorami, awokado i kozim serem oraz wegański omlet z warzywami. Wszystko po 17zł. Na początek wzieliśmy po “małym” koktajlu(13zł). Zielony ze szpinakiem, orzechowo-bananowy i żurawinowy z płatkami owsianymi i masłem orzechowym. Większa wersja kosztuje 16zł ale taka porcja stanowiłaby zastępstwo za posiłek. My nawet tym mniejszym nie dałyśmy rady więc dziewczyny przelały nam je w opakowania na wynos. Warto też wspomnieć o pysznej kawie z chemexu, aeropressu, syfona lub dripa. Właściciele są baristami i znają się na rzeczy.
Jednak to co powoduje, że z Nancy Lee nie chce się wychodzić to muzyka. Na dzień dobry powitała nas Bille Holiday a potem było tylko lepiej… Arleta Franklin, Tadeusz Nalepa, Louis Armstrong przeplatane z kultowymi kawałkami z lat 80tych i 90tych. Nic dziwnego bo właścicielami kawiarni jest para - Karolina i Paweł, których życie obraca się wokół kawy i muzyki. Nancy Lee to mama lidera jednego z ulubionych zespołów Karoliny i Pawła - Vintage Trouble - a jednocześnie nazwa jednej z ich piosenek. Na koncercie w Londynie Paweł - umawiając się wcześniej z liderem zespołu - oświadczył się Karolinie. W lokalu wisi sporo zdjęć z tego wydarzenia. Cała historia jest magiczna i powoduje, że tym bardziej chce się tu być.
Zalety:
- Świetna muzyka
- Atmosfera do zasiedzenia
- Przemiła, wyluzowana obsługa
Wady:
- Na jedzenie trochę się czeka (ale warto!)
- W tygodniu za krótko otwarte!
Zdecydowanie moja ulubiona kawiarnia w mieście. Zdarzało mi się też tam jadać i nie zawiodłam się nigdy na tym co dostałam, ale przychodzę głównie ze względu na kawę.
An error has occurred! Please try again in a few minutes