Do Przy zamku mieliśmy okazję trafić za sprawą tegorocznego Restaurant Week. Zachęciło nas do odwiedzin, proponowane menu. Lokal znajduje się w ścisłym centrum Placu Zamkowego. Nie raz przechodziłam obok, jednak nigdy nie było okazji. Środek prezentuje się dość „starodawnie”. Nie jest to mój styl, jednak lubię od czasu do czasu zmienić klimat i doświadczyć czegoś nowego.

Na starter otrzymaliśmy pieczywko, a do picia zamówiliśmy domową mrożoną herbatę. To był strzał w 10 bo była przepyszna.
Chwile później serwowano nam dania. Na przystawkę otrzymaliśmy wędzoną pierś z kaczki z jabłkiem, serem lazur i orzechami włoskimi.
Wraz z podaniem kaczki zostało zabrane nam pieczywo, którego jednak brakowało do tego posiłku. No trudno. Kaczka smaczna, już jadłam ją w podobnej postaci, jednak troszkę trudno się ją kroiło na podanym naczyniu.  
Na danie główne wjechała Polędwiczka z dzika na puree z dyni pod sosem z leśnych jagód.Mieszko soczyste- takie jak lubię, sosik i puree smaczne. Nie ma się do czego przyczepić.Końcową celebracją była Gruszka i żurawina pod kruszonką z płatków owsianych. Naprawdę rewelacja. Deser bardzo domowy, smakował jak u babci. Cieplutki, nie za słodki. Miłym akcentem była kruszonka, która nie przypominała smakiem płatków owsianych. Choć na pierwszy rzut oka porcje wydawały się dość male, cały 3-daniowy posiłek był odpowiednio skomponowany i na pewno nie wyszliśmy głodni.  

Całość oceniam na 4. Wszystko mi smakowało. Lokal trochę nie w moim klimacie, dlatego nie sadze żebym zbyt często przychodziła do tego miejsca. Myślę jednak, że warto było wstąpić choć na chwile i spróbować domowych smaków Przy zamku.