Uwieeelbiaaam! Najlepsze są pasty na przystawkę i tadżiny (właściwie każdy ma w sobie coś). Chętnie tam wracać. Moim zdaniem troszkę zbyt wysokie ceny dań głównych - kiedyś było taniej. Ale od kilku lat jakość jedzenia się nie zmienia.
Już od jakiegoś czasu planowaliśmy się tu wybrać. Dziś nadszedł ten wyczekiwany moment.
Obsługa miła i szybka w działaniu 🙂
Jeśli chodzi o wystrój to bardzo przyjemnie, choć mogłoby być jeszcze przytulnej. Tak, żeby chciało zostać się chwilę dłużej.
Do jedzenia zamówiliśmy 2 tagine: kurczak z marynowaną cytryną i wołowinę z groszkiem. Oba dania bardzo dobre. Jedyne, co mi przeszkadzało to za małe porcje w stosunku do ceny. Mój żołądek do największych nie należy, wręcz przeciwnie. Po zjedzeniu całej porcji nadal czułam, że mogłabym coś jeszcze zjeść 😉
Trzy kroki od Arkadii, na końcu szemranej uliczki, którą po zmroku pewnie omijalibyśmy szerokim łukiem, kryje się prawdziwa perła. Niewielki lokal z prostym wystrojem, serwujący ledwie kilka dań, ale ciężko się na któreś zdycydować, bo wszystkie opisy brzmią kusząco. My na pierwszy ogień wybraliśmy tajine z kurczakiem z marynowaną cytryną oraz pulpeciki jagnięco-wołowe. Kilkanaście minut później (ruch w lokalu był akurat niewielki) na stole wylądował kuskus i dwa gorące gliniane naczynia. Porcje niezbyt duże, więc dzięki temu przy kolejnej wizycie skusimy się jeszcze na zupę albo przekąskę. A wrócimy na pewno, bo jedzenie było przepyszne! Aromatyczne i zbalansowane, a jednocześnie ciekawe i inne na swój orientalny sposób.
W magrebie najfajniejsze jest miejsce, przepyszne humusy oraz lody różane. Reszta jest słaba i przeciętna a porcje za małe i za drogie. Podsumowując, pomysł na umieszczenie lokali wśród zakładów ślusarskich był genialny, miejsce ma niespotykany nastrój. Humusy są świetne jakościowo. Dania na ciepło składają się z bardzo małych porcji. Poprawcie to a dużo zyskacie.
Łał i jeszcze raz łał. To było coś niesamowitego. Wszystkie dania takie pyszne, aromatyczne i syconce że ciężko się oderwać od talerza. Obsługa jest najmilsza na świecie. Na razie to najlepsza restauracja w której kiedykolwiek byłam.
Pierwsze wrażenie… Marocco
W ramach kolacji wyskoczyłyśmy do Maghreb.
Poszłyśmy w same przystawki. Oczywiście obowiązkowo humus, drugi humus z suszonymi pomidorami na ostro oraz pastę z pieczonych bakłażanów. Do tego cieplutka pita :D
Wzięłyśmy również północnoafrykańskie kiełbaski wołowe oraz szaszłyki cielęce.
Marokańską herbatkę miętową oraz napój imbirowy.
Wszystko było przepyszne!
Nie jest łatwo trafić w to miejsce, ale warto go poszukać! Polecamy serdecznie! :)
Trafiliśmy do Maghreb dzięki zaproszeniu od Zomato – zaledwie 400 m od mojej pracy, nigdy wcześniej nie zostało przeze mnie zauważone, chociaż na Burakowskiej bywam nierzadko. Na samym końcu wewnętrznej uliczki, po minięciu zakładu produkcji szyjek, docieramy do poszukiwanego lokalu – tak, lokalizacja jest bardzo ciekawa. Obawiam się, że sama bym aż tutaj raczej nie dotarła…
Lokal urządzony oszczędnie, ceny na poziomie wyższym niż bym oczekiwała po tej lokalizacji – w takim razie musi się tutaj bronić jedzenie! Zamówiliśmy tajin z wołowiną ze śliwką i tajin z kurczakiem z marynowaną cytryną, oraz kuskus z kurczakiem. Kuskus z resztą podany był do wszystkich tych dań. Bardzo ładnie podane dania przenoszą nas wprost do Maroka – kruchusieńkie mięso, dużo przypraw i wyraziste smaki trafiły wprost w mój gust. I rzeczywiście, smak się bronił, choć nieprzeciętnie długi czas oczekiwania na przyszłość zniechęca do odwiedzin w porze lunchu. Ale już po pracy? Czemu nie :)
Lubię próbować nowe smaki a dzięki uprzejmości Zomato trafiliśmy na Burakowską do restauracji Maghreb. Lokal ukryty w dość ciekawej okolicy, myślę, że nie wiedząc o jego istnieniu bardzo trudno tam trafić. Cała otoczka zdecydowanie nadaje klimat miejscu, które samo w sobie jest ciche, niezbyt specjalnie przystrojone a obsługa znika w sumie nie wiadomo gdzie.
Spróbować chciałoby się wszystkiego więc najlepiej decydować się na przystawki:
Klasyczny hummus 13PLN, słyszałam opinie, że najlepszy w Warszawie, podobała mi się jego konsystencja, był jednak trochę zbyt szalenie doprawiony jak na mój gust,
Baba ganoush ➡pasta z pieczonych bakłażanów 14PLN, która najlepiej smakowała w połączeniu z mechouia ➡lekko pikantną pasta z pieczonych papryk i pomidorów 15PLN, takie połączenie było wyraziste, nieoczywiste i smaczne. Muszę jednak przyznać, że spodziewałam się większych porcji w przypadku hummusu i baba ganoush.
Szaszłyki cielęce marynowane w przyprawach 15PLN zyskały opinię smacznych, ja nie próbowałam, ale sos ziołowy był super.
Wszystko oczywiście z ciepłym chlebkien berberyjskim.
Do picia ayran, napój imbirowy i kawa Maghrab (niewyobrażalne słodka, na szczęście w małej ilości, na bazie wody różanej o dziwo mi bardzo smakowała)
Było smacznie, różnorodnie, połączenia smaków potraw najlepsze.
Ogólnie jestem zadowolona z wizyty, może tylko obsługa, a bardziej jej pojawianie się i znikanie oraz później pewne zawirowania organizacyjne nie do końca przypadły mi do gustu. Jednak to jedzenie jest najważniejsze a to był zdecydowanie najlepszy punkt z całej wizyty.
Dziękuję Zomato za możliwość nowych kulinarnych doznań. 😘
Dobry hummus i inne potrawy. Polecam. Kilka krotnie odwiedziłem i jak tylko mam chęć na bardzo dobry hummus ide tam. Mozna dzielić się jedzeniem.
W Maghrebie z żoną byliśmy 3 razy. Jadłem wołowinę ze śliwkami i chyba ona najbardziej przypadła mi do gustu, jagnięcina z fasolką już nie tak bardzo. Co do położenia restauracji to mam mieszane uczucia - korzystam z położonej obok stacji jak kończy mi się ważność w dowodzie rejestracyjnym ale w zakresie fajnej okolicy żeby zjeść to raczej nie jest ona atrakcyjna a wręcz przeciwnie...Wracając do jedzenie. Pyszny jest napój imbirowy. Jedzenie można ocenić bardzo wysoko jednakże wystrój o okolica odstraszają
An error has occurred! Please try again in a few minutes