Wyszliśmy sobie z Żoną moją własną na spacer bo wiosennie dziś bardzo było i głupio w domu było siedzieć kiedy za oknem +20. I tak sobie wyszliśmy, przekroczyliśmy Mińska, wkroczyliśmy na Gocławską. Tam poszliśmy do sklepu z meblami, potem do piekarni. A następnie do obuwniczego tuż przed praskim ratuszem. Po drodze zachwyciliśmy się pięknie odrestaurowaną kamienicą. I wracają wstąpiliśmy do Kopytka. Żona chciała bezalko piwo, ale wzięła lemoniadę. Ja zaś Koźlaka. Za barem stało dwóch brodatych cholernie sympatycznych gości. Gadaliśmy sobie jakbyśmy się znali co najmniej trochę dłużej niż kilka minut. I tak gadaliśmy i gadaliśmy przeskakując z tematu na temat, a gadka ciągle się kleiła. Jako, że to nasza kamionkowska dzielnia myślę, że będziemy tam wracać bo nie dość, że dobry browar, podobno przednie kopytka, to jeszcze mają bardzo profesjonalnie przystrzyżone brody i tęgą nawijkę. I tak po ludzku normalni bardzo. Jako, że jesienią roku bieżącego 4 wpadnie mi z przodu biorę to miejsce pod uwagę, poważnie pod uwagę, coby urządzić tam balangę na kilka fajerek.
Jedzenie rewelacyjne, szeroki wybór piw (nawet lane są doskonałe, a to rzadkość), naciąłem się raz na lemoniadę, ale to chyba wypadek przy pracy bo już ostatnio była znakomita. Obsługa sympatyczna i pomocna, dzięki czemu dodatkowy plus daję za klimat. Ceny akceptowalne - kopytka (potężna porcja) z lemoniadą +/- 30 zł.
Kocham to miejsce! Zajefajna atmosfera, full profeska, boskie koktajle i kopytka niebo w gębie. Dla wszystkich, którzy pragną zaskakującej i nietuzinkowej obsługi - w Kopytku poczują się dopieszczeni na maxa!
An error has occurred! Please try again in a few minutes