The atmosphere is so nice, as well as the service and menu. Can only recommend this place for all courses of the day.
Visiting from Australia � & had dinner with friends Had the Spinach, watermelon & feta cheese with mint & lime dressing. Main was Salmon which was cooked perfectly. excellent meal �
Choć w 4 osoby przychodzimy tu na lunch, to po weryfikacji menu już wiemy, że zjemy tu o wiele więcej. Zaczynamy od racuszków z jabłkami z wędzonym pstrągiem, śmietaną i kawiorem. Danie, które w oryginale kojarzy się z deserem, bardzo pozytywnie zaskakuje wytrawnymi smakami. Racuszki są rumiane i chrupiące z delikatną nutą jabłka, którego słodycz idealnie przełamuje słoność pstrąga.
Na danie główne zacznę od klopsików rybnych z sosem remoulade i frytkami. To danie po prostu jest idealne w swojej prostocie. Kotleciki z łososia i dorsza są w środku soczyste a na zewnątrz chrupkie, sos idealnie dopełnia ich smak, frytki są złociste i odpowiednio dopieczone.
Mniej duńsko kojarzy się makaron z chorizo, krewetkami i szpinakiem. Dla mnie ważny jest fakt, że smakuje po prostu obłędnie. Kiełbasa chorizo jest niezwykle aromatyczna, szpinak i krewetki świetnie do niej pasują. Sos śmietanowy czyni to danie nieco ciężkim, więc zdecydowanie wybierzcie je na większy głód.
Ja wybieram trochę lżejszy makaron z kurczakiem, pesto, cukinią, brokułami, szpinakiem, pomidorkami cherry i serem. Jest w nim naprawdę dużo warzyw, smaczna oliwa i sporo mięsa. A mimo to, wszystko jest lekkie i może wbrew idei bardziej śródziemnomorskie niż skandynawskie.
Jeśli ktoś szuka podobieństw między kuchnią Skandynawów a Polaków, na pewno nie zawiedzie się Stegt flaesk czyli plastrami pieczonego boczku z sosem koperkowym, ziemniakami z wody i młodą kapustą. Plastry boczku są rozkosznie chrupkie, każdy fan porannego bekonu z patelni wie o czym mówię. Młode ziemniaki i kapusta spełniają swe zadanie i mamy kolejne danie, w którym absolutnie nie ma się do czego przyczepić.
Szczegółowa recenzja:
naostrzujezyka.blogspot.com
Jestem zachwycona! Racuszki z lodami i domową konfiturą truskawkową są po prostu obłędne. Smaki dzieciństwa. Do tego lemoniada z czarnego bzu, równie pyszna. Koniecznie trzeba odwiedzić będąc w okolicach Sadyby
Do Nabo trafiliśmy wiedząc, że to miejsce przyjazne dzieciom. Faktycznie jest tam dużo udogodnień i klimat sprzyjający wizycie z maleństwem. Wpadliśmy na śniadanie i nasz wybór padł na bajgla z awokado oraz zestaw z kiełbaskami jagnięcymi. Oba wybory trafione, choć z bólem przyjeliśmy informacje, że polecane tego dnia skandynawskie kanapki serwowane będą dopiero od godziny 12, podobnie jak reszta dań (niekoniecznie obiadowych). W naszym odczuciu przygotowanie naszego jedzenia trwało trochę zbyt długo, jak na umiarkowany ruch w lokalu. Mimo tego wyszliśmy z pozytywnym wrażeniem i ochotą na powrót do Nabo.
Restauracja na starej Sadybie. Ciekawy, skandynawski, miły dla oka design, kącik dla dzieci i ogródek. To tylko kilka rzeczy które sprawia że NABO to restauracja do której można śmiało wracać. Jedzenie na bardzo przyzwoitym poziomie choć ceny w stosunku do propozycji dość wygórowane.
Świetny design i ciekawe menu. Do Nabo wpadam często na dobrą herbatę, kawę lub czekoladę na gorąco (polecam tę z piankami), od czasu do czasu na dobry obiad - próbowałam krewetki duszone na maśle i sztukę mięsa w sosie chrzanowym z marynowanymi buraczkami. Oba dania bardzo smaczne i dobrze przyrządzone. Obsługa b sympatyczna i uczynna. Ogródek i leżaki na zewnątrz czynią lokal idealnym na ciepłe, letnie popołudnia.
Szef kuchni w Nabo z pewnością się stara. Menu jest ciekawe, sezonowe. Do tego fajny wybór alkoholi. NIestety nie ma menu dziecięcego. Oczywiście można dać dziecku coś z karty, ale już sami musicie ocenić sens kupowania za 14 zł zupy dla niemowlaka.
Z tym miejsce mam zawsze problem. W weekendy bez rezerwacji nie ma co jechać bo zazwyczaj wszystkie stoliki pozajmowane co przekłada sie na czas obsługi. Menu sezonowe lecz bez efektu wow.
W dni powszednie zdecydowanie lepiej smakuje - Hot dog pyszota :) kaczka bardzo smaczna, wół poprawny :)
Miłe miejsce z bardzo ładnym jedzeniem. Gdybym jadła oczami, ocena byłaby wyższa. Jednak w smaku zawsze czegoś brakuje. Naleśniki gryczane z szynką i porem i przesadzoną ilością zoltego sera- zdecydowanie lepsze są w Lemonie. Do naleśników obok ułożone małe kawałeczki ogórka - nie wiem co to miało byc - czy ozdoba ? Jakos nie pasowało do reszty. Jajko w koszulce, z boczkiem, w bułeczkę i sosem blue - niestety sos blue zabił smak wszystkich innych składników. Ale za to śliczne były te małe bułeczki. Kolejne danie śniadaniowe - kiełbaski jagnięce z twarożkiem na grzance - poprawne. Tak więc szału nie ma dla kubków smakowych. Jednak wizualnie bardzo fajnie. Knajpa tez ma klimat, ludzie z okolicy schodzą sie na śniadanie, małego aperola, w lato posiedzieć też można na leżaczkach przed.
Przyjemne miejsce na weekendowy relax (zwłaszcza z dziećmi), w kapitalnej lokalizacji. Obsługa bardzo miła, szkoda jedynie, że nasze zestawy śniadaniowe stały na niższym poziomie niż cała otoczka. Pasty i jajka w koszulkach smaczne, za to na pewno nie powinno się zdarzyć podanie suchych, bezsmakowych bułek, które świeże były pewnie wczoraj, a których nóż śniadaniowy dzisiaj nie był w stanie z łatwością przekroić, przez co skończyło się na ich ręcznym rozrywaniu, co jest klimatyczne tylko w przypadku paryskich bagietek.
Świetne miejsce na śniadanie. Wieczorami trochę martwo, ale jeśli szukasz spokojnego miejsca z dobrym jedzeniem to lepszego w okolicy nie znajdziesz.
An error has occurred! Please try again in a few minutes