Do Le'pię przyszliśmy dzisiaj późnym popołudniem, jeszcze przed dotarciem zadzwoniliśmy do restauracji aby upewnić się czy na pewno jest otwarta w dzień świąteczny, już wtedy wiedzieliśmy, że nasz wieczór zapowiada się dobrze (nawet zwykła rozmowa telefoniczna z obsługą restauracji była miła i profesjonalna). Zjedliśmy wszystko co było w karcie dań. Mus z kurzych wątróbek na tostowanej chałce z gruszką był wyśmienity. Każde z nas miało swoje ulubione pierogi z degustacji. Ciasto rozwałkowano przy złożeniu zamówienia i pierogi zostały ulepione a'la minute. Te z kaszanką, miodem i musztardą (moje ulubione), lekko ostre z musem jabłkowym- niebo w gębie. ��� Te tak zwane "ruskie" miały puszyste i lekkie nadzienie- nigdy nie będzie po nich zgagi. Do tych z jaglanką dostaliśmy krem z korzenia pietruszki, który wyśmienicie się komponował z nadzieniem. Szarpana łopatka wieprzowa z siemieniem lnianym, orzechówką, tymiankiem została podana z kremem z masła orzechowego- co za kombo. Były jeszcze te z nadzieniem z wołowiny w czerwonym winie, na wierzchu czerwona cebula, miękka, słodka dodała wykwintności mięsu, mimo, że to tylko czerwona cebula. Truskawki ze słodkim serkiem i pieczoną białą czekoladą spowodowały, że kłóciliśmy się o to kto wyliże kubeczek! Wystrój restauracji jest niezobowiązujący, przytulny, jest czysto. I ta łazienka! Jest to miejsce, do którego będę wracał i już oczekuję pierogów z nowymi nietuzinkowymi nadzieniami. Ci młodzi ludzie wiedzą jak gotować, nie oszukują. To czuć nawet na papierowym talerzu ���