Lowe to schowana za drzwiami jednej z warszawskich kamienic restauracja. Serwują głównie kuchnię polską. To co nas zachwyciło to wnętrze. Nie każdy jest miłośnikiem PRL, ale do nas trafia. Na samą myśl o meblach “Ładu” robi nam się estetycznie miło. Do tego jak dodamy dobrą obsługę i dobrą kuchnię to mamy całkiem fajne miejsce do odwiedzenia.
My jadłyśmy tatara i burgera z krewetkami. To chyba jedne z lepszych wyborów z karty. Oba możemy z czystym sumieniem polecić. Burger był przyprawiony pysznym ananasowym chutneyem, a do tatara podane maleńkie rozpływające się w ustach bułeczki. Największy minus to brak śniadań. Przecież to miejsce wygląda jak stworzone do serwowania porannego posiłku i odkrycie na nowo zupy mlecznej!
W wigilię Wszystkich Świętych wybraliśmy się z narzeczoną do LOWE na kolację. Restauracja ma świetną lokalizację, bo znajduje się tuż obok Hotelu Polonia, natomiast nie należy do żadnego zagłębia gastronomicznego, przez co powinna podwójnie starać się o przyciągnięcie klienta specjalnie do siebie.
Wystrój knajpy jest świetny- sam budynek to stara kamienica, natomiast w środku mamy czysty eklektyzm, elegancki żyrandol miesza się z zabawnymi dekoracjami ( genialny obraz-karykatura Ostatniej Wieczerzy, gdzie w rolę apostołów wcielają się znane postacie ze świata nauki i kultury jak np. Mikołaj Kopernik czy Marlin Monroe). Elementy dekoracji na pierwszy rzut wydają się być ze sobą kompletnie niepowiązane, jednak po dłuższej chwili dochodzimy do wniosku, że ten miszmasz ma sens i wszystko tworzy fajną, ciekawą całość.
Przed ucztą decydujemy się na szklaneczkę whisky, a jako przystawkę od restauracji dostajemy ptysiowe kuleczki na ciepło do spróbowania z masłem czosnkowym- dawno nie jadłem tak smacznej, gratisowej przystawki od lokalu! Świetny wstęp do kolacji, drodzy właściciele nie rezygnujcie z tego :) Z karty decyduje się na tatara z tuńczyka z awokado na przystawkę i zupę z mleczkiem kokosowym z ostrymi skrzydełkami, narzeczona zaś na stek z tuńczyka panierowanego sezamem wraz ze świeżym szpinakiem z oliwą i czosnkiem.
Tatar był ok- nie zaskoczył niczym szczególnym, może powinien być trochę bardziej wyrazisty, jednakże ogólnie dawał radę, do tego spora porcja podwyższa ocenę. Zupa okazała się być bardzo bogata w składniki, sporo warzyw plus dobre, choć wcale nie tak ostre skrzydełka. Biorąc pod uwagę, że ze względu na mleczko, zupa była dość słodka to dla mnie ostrzejsze mięso mogłoby bardziej przełamać lekko mdły smak, ale pewnie już przesadzam. Największym hitem był stek mojej towarzyszki-pyszny! Sezam świetnie dopełniał smaku ryby, razem ze szpinakiem dawało to bardzo udane połączenie. Na koniec zdecydowaliśmy się jeszcze w ramach deseru na mus czekoladowy w pucharku, uwaga bardzo słodki! :)
Pani Kelnerka była bardzo miła, życzliwie reagowała na wszystkie nasze prośby, nie mamy żadnych zarzutów. Knajpa okazała się miłą miejscówką na wieczorne wyjście, jeżeli będziecie przechodzić głodni w pobliżu Poznańskiej to z pełnym przekonaniem mogę polecić LOWE. A w zasadzie, jeżeli nie będziecie w pobliżu to też warto-nie tylko dla jedzenia ale także dla przemiłych wnętrz lokalu.
Przepiękny wystrój, słodkie wnętrze któremu uroku dodają różnorodne krzesła i stoły. Miejsce bardzo fajne na kameralna kolacje jak i na większe wyjście ze znajomymi! Przepyszny tatar z tuńczyka - połączenie z awokado = genialne! Znajomi chwalili sobie rownież stek z tuńczyka ;) osobiście jedynym małym minusem był makaron z makrela, ktory był lekko za suchy a
makrela lekko przeciągnięta... Mimo
to jednak chetnie bede wracać!
An error has occurred! Please try again in a few minutes