Uwielbiam to miejsce. Ze względu na wystrój, panującą tam atmosferę i jedzenie. To jest idealnie miejsce na wyjście że znajomymi i spędzenie miłego wieczoru przy piwku czy herbacie;) Niezależnie od pory dnia i nocy, zawsze spotkamy tam sporo ludzi, bo ta knajpa po prostu tętni życiem :)
Klimatyczne miejsce w okolicach PeDeTu i Galerii Wilenskiej.
Restauracja połączona z kawiarnia, bez straty charakteru obu miejsc. Dobre urozmaicone jedzenie, jeszcze lepsze śniadania i kawy.
Miejsce gdzie chce sie przyjsc z ksiazka zapasc sie w fotelach przy kawie, lemoniadzie lub smoothie albo wieczorem pogadac przy pysznej kolacji z rozlicznymi trunkami...
Właściwie to miejsce świetnie łączy funkcje: klubu, baru, restauracji i kawiarni. Loftowo. Prasko. Z melancholijnym spojrzeniem za horyzont:)
Na śniadanie polecam: kanapkę alpejską z szynką dojrzewającą lub pankejki z konfiturą z czarnej porzeczki. A na pozostałe "pogryzanie" większego głodu to placek alzacki. Mnie urzekł w wersji klasycznej lub cztery sery. Niestety opcje na słodko zupełnie nie przypadły mi do gustu. A na wieczór...wydarzenie kulturalne i pifko (jak to mówią lokalesi).
Na Pradze jedno z niewielu miejsc, gdzie można zjeść dobre śniadanie (jaja sadzone na bekonie) + chleb, który był trochę suchy. Obsługa miła, ale ma strasznie powolne ruchy.
Kolejne miejsce, które skusiło mnie swoją nazwą - i kolejny dobry wybór!
Na przystawkę skusiłam się na hummus - ilekroć widzę go w karcie, po prostu muszę spróbować! Nie był to najlepszy hummus jaki jadłam w życiu, ale był naprawdę przyzwoity. Jeśli chodzi o danie główne to padło na kaczkę i gnocchi - całkiem niezłe. Z czystego łakomstwa (+ zachęciła mnie nazwa) zamówiłam też deser w postaci Sernika Zarządzania Światem i również się nie zawiodłam. Z pewnością tu jeszcze zawitam.
4/5
Było pyszne, naprawdę godne polecenia. Nawet jeśli przyjdziesz kilka minut przed zamknięciemtak jak ja z rodzinką o 23:45. Placki były leprze od zwykłej pizzy więc musicie spróbować.
Wchodzę wczoraj do CZŚ, staję przy stanowisku kelnerka i czekam. Kelnerki mnie mijają, nabijają coś na kasę, niosą rachunek i wracają i znów odchodzą. A ja stoję. Przez moment zacząłem się zastanawiać czy nie zyskałem mocy niewidzialności, więc postanowiłem zapytać czy mam sam zająć stolik czy pani mi wskaże. Dopiero wtedy okazało się, że jestem widzialny i pani wskazała mi stolik. Ale puśćmy w niepamięć początkowe trudności i skupmy się na jedzeniu. Otóż zamówiłem bardzo dobre piwko lane i tatarek. Tatarek miał trochę przekombinowaną formę i przez to źle się go mieszało. Musztarda leżała na niepokrojonym ogorku, a cebula pokrojona w lodeczce z cebuli. Zanim sobie wymieszalem musiałem zburzyć te misterne konstrukcje. Ale jak już to zrobiłem to niebo w gębie. Tatarek super, szczerze mówiąc już mam ochotę na powtórkę.
Odwiedziłam już kilka razy i zawsze jest pysznie. Placek alzacki - pyszny, zupy też bardzo smaczne. Desery jak najbardziej godne polecenia. Ostatnio wybrałam się w porze lunchu i też się nie zawiodłam. Fajne miejsce na spotkania towarzyskie, późne śniadanie czy wieczorne pogaduchy. Wystrój jest bardzo na czasie.
Interesująca knajpka tuż za rogiem :)
Centrum Zarządzania Światem odwiedziliśmy dwukrotnie. 1 raz - tylko na kawę. 2 raz - na bardzo szybki podwieczorek przed seansem w Kinie Praha. Co za ciekawe miejsce! Za równo za pierwszym, jak i za drugim odczuliśmy to samo - czas się dla nas zatrzymał.. Przyciemnione wnętrza otulone ciepłym światłem, miękkie fotele i sofki, klimatyczna muzyka - sprawiają, że od samego wejścia czujesz się tutaj po prostu dobrze.
Podczas pierwszej wizyty spróbowaliśmy cappucino, americano i espresso. Wszystkie kawy wykonane były poprawnie, a nawet dobrze, z gęstą gorzkawą kremą i subtelnym smakiem kawy - dla każdego. Do ideału brakło tego... kopnięcia w espresso.
Podczas ostatniej wizyty spróbowaliśmy humusu z pieczywem oraz warzyw z dipami. Klasyczny humus w słoiczku, przybrany czarnuszką i kiełkami - był wyśmienity! Pasta świetnie skomponowana z słodkawej (!) tahiny i delikatnej ciecierzycy uzupełniona bardzo lekką oliwą, doskonale trafiła w nasze gusta. Prosty humus - a naprawdę nacieszyliśmy się nim ogromnie. Warzywa w słupkach: marchew, ogórek, kalarepa i seler - podane nam zostały z jogurtowym lekko ziołowym dipem i pomidorowym rozkosznym sosikiem. I tu niespodzianka - w karcie mamy tylko jogurt :) smaczne, zdrowe, tanie :) Porcje wystarczyły, aby zaspokoić głód 2 osób. Lemoniada do podwieczorku - kwaśno słodka, z cytrynowym miąższem - idealna.
Obsługa lokalu jest przesympatyczna! Choć przy obliczeniu rachunku padła pomyłka ze strony kelnerki, natychmiast ją skorygowano i obyło się bez przykrości.
Chętnie wpadniemy na jakieś danie główne kolejnym razem.
Centrum Zarządzania Światem.. medal dla tego, kto wymyślił tę nazwę ;) już ze względu na nią z ciekawością się tutaj zagląda. Do tego dodam piękną praską kamienicę i dopracowany w każdym calu, industrialny wystrój. Wchodząc można wybrać czy chce się usiąść na podeście z fotelami (każdy się zmieści, nawet w dużej grupie) czy przy zwykłym stole. W karcie specjalności zakładu oczywiście odpowiednio wytłuszczone, wiadomo, na co zwracać uwagę przy pierwszej wizycie.
Skoro mówimy o specjałach, to oczywiście wspomnę o placku alzackim. Od obsługi dowiedziałam się, że podobno jedynie dwie restauracje w Warszawie serwują to danie (oczywiście to już mogło się zmienić, ale przyznajmy, że nie jest to wszędobylski kebab). Placek jest świetny - bardzo kruchy, świeżo wypieczony, z ciekawymi dodatkami. Właściwie nie mam swojego ulubieńca, po prostu trzeba brać i próbować.
Dzisiaj pierwszy raz skorzystałam także z oferty lunchowej. Za 18 zł (!) dostajemy zupę, drugie danie (dwa do wyboru, w tym opcja wegetariańska) i szklankę wody z cytryną. Tym razem padło na barszcz ukraiński i potrawkę z kurczaka z kaszą jaglaną. Kurczak zdecydowanie przebił zupę - dobrze doprawiony, delikatny, ze słodką cebulą, kolorowymi kiełkami i sałatą. Bardzo lekkie i świeże danie. Barszcz ciut mało doprawiony jak na mój gust, ale z dużą ilością warzyw i przecież na stole stoi sól i świeżo mielony pieprz, więc można sobie samemu go "ulepszyć".
Na deser wypiłam espresso. Takie prawdziwe włoskie, bardzo mocne, lekko kwaskowate. Na koniec idealne.
Miejsce trzyma poziom, więc dobrze je mieć. Kiedy nie mam ochoty na eksperymentowanie z nowościami, tutaj zawsze wrócę na dobrą, znaną, ale i ciekawą kuchnię.
An error has occurred! Please try again in a few minutes