Bardzo fajne miejsce z bogatą ofertą piw. Widok na Wisłę i nawet smaczne dania, miałem okazję jeść tu kiełbaski z grilla i hamburgery. Polecam :)
Burgery pierwsza klasa w dobrej cenie a do tego piwko. Jedyny mankament to hałas drogi szybkiego ruchu ale i tak polecam warto spróbować. Stoliki i ławy w środku i w ogródku z widokiem na Wisłę. Szybka i miła obsługa.
Słoneczny weekend sprzyja wycieczkom rowerowym a te idealnie kończą się posiłkiem na świeżym powietrzu. Nasz wybór padł na polecany przez znajomych Wild Beef. Mogliśmy powiedzieć na słoneczku napić się lemoniady i zjeść burgera. Kolejka - ogromna! Okazało się jednak iż dość sprawie wszystko idzie. Lemoniada okazała się syropem z woda i mięta ale miło się ja piło na świeżym powietrzu. Burger okej - jak dla mnie zbyt "żujace się" mięso... Ale reszta okej, znajomi raczej zadowoleni ze swoich wyborów. Oczywiście w Warszawie roi się od "wyszukanych" burgerowni do których nie chce porównywać tego miejsca. Smak burgerów z Wild Beef niestety bardziej przywodzi na myśl zwykła najprostsza budę z burgerem ale miejsce i możliwość zjedzenia go nad wisła wynagradza wiele :)
Wykończony po spacerze bulawarami jak oazy na pustyni wypatrywałem miejsca, żeby zjeść coś dobrego i wypić coś równie dobrego. Wybór padł na Wild Beef. Na wejściu przywitała mnie młoda ekipa, która muszę powiedzieć że dość sprawnie się mną zajęła. Szybko wybraliśmy piwko lane i ustaliliśmy że zjem kiełbasę z pieczywem zamiast frytkami. Trochę zdziwiłem się, gdy na moje pytanie o WiFi ekipa baru zareagowała gromkim śmiechem. Niechcący uderzyłem w zabawną nutę chociaż nie mam pojęcia o co chodziło i trochę stałem jak łoś wśród ogólnej wesołość. Po chwili jednak jedna z dziewczyn obsługujących zaproponowała mi udostępnienie własnego internetu z telefonu co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Co do zamówionej kiełbasy to była ok, napewno jadłem gorsze ale też zachwycać się nie było czym. Wyraźnie słabe były ogórki - takie zwykłe kiszone ze sklepowej beczki. Szkoda, bo przecież o tej porze roku zakisić własne to koszt żaden, a pracy pół godziny.
Podsumowując na plus oceniam położenie, fajny wybór piw, mimo wszystko obsługę i tyle. Na minus dodatki do dania i brak ketchupu w dwóch podajnikach (swoją drogą miały zostać uzupełnione, a mi miał zostać doniesiony, ale jakoś nie został). Cóż kilka szczegółów do poprawy i byłaby ocena w górę a tak to mamy przeciętność z małym plusikiem. Gdy jeszcze będę kiedyś w okolicy to może na piwko wstąpie, ale już nic z menu specjalnie mi się próbować nie chce.
W upalne popołudnie postanowiliśmy sprawdzić co wyrosło po kultowej "rurze"
Powstał Wild Beef , miejsce które ma kilka plusów kilka minusów , ale ogólnie wygrywa na tle wielu innych tego typu miejsc nad Wisłą.
Pierwsza sprawa to duży wybór piw - szczególnie czeskich , a lekka Holba w upalny dzień potrafi fatalne miejsce przemienić w eldorado.
Ładne widoki , czysto , a dodatkowo kolejny baaardzo duży plus to normalna toaleta (nie toi toi , krzaki itp...)
Czysto miło i nareszcie po kilku piwach nie trzeba kombinować gdzie tu się wybrać hm...)
Jedzenie - proste i bez udziwnień.
Jedliśmy bardzo pyszną , domowo wędzoną kiełbasę z grila (19 zł)
Można też zakupić pyszne kiełbasy i wędliny na zimno z domowej wędzarni , które są bardzo pyszne , ale tu Uwaga - kg kiełbasy kosztuje 80 zł , cena z księżyca.
Skrzydełka także bardzo dobre , ostre , ale brakuje typowego sosu bbq (ketchup fanexa w sumie nam wystarczył)
Miłe miejsce na wiślanym szlaku - wrócimy tam!
To był jeden z pierwszych ciepłych wieczorów. Wypuściliśmy się na spacer po bulwarach i jedynym czynnym lokalem na trasie był właśnie "Wild Beef". Gwarno, bo i rowerzyści i rolkarze i stali konsumenci piwa. znaleźliśmy kawałek stolika,dosiadając się do sympatycznych państwa. Było lane piwo skalak. Basia skusiła się na martini z sokiem i atmosfera spodobała się jej na tyle, że powtórzyła. Dobraliśmy talerzyk skrzydełek z frytkami z jakimś słodkawym sosem. Można posiedzieć popatrzeć na Wisłę, pokontemplować upływ czasu. Bo choć teraz biją nowe neony to jeszcze niedawno była chyba ostatnia już pijalnia pijalnia, Syrena, na tzw. Szlaku Orlich Gniazd (bywałem też w Rybitwie, Mewie i Albatrosie). Bar ten zresztą znany był bardziej pod jakże malowniczym określeniem - Pod Rurą. Czasy jednak pędzą jak szalone i wszystko zmierza ku powszechnemu ujednoliceniu i standaryzacji. Choć z dawnej atmosfery jakieś drobiny jeszcze przebijają., za co dodaję pół punktu. Klimat nieco polowy i od elegancji daleki, ale za to swojski koloryt, co widzę i młodsi doceniają, nie widząc czy to miejsce było kiedyś. .
Miejsce odkryte przypadkowo. Klimatycznie. Szybko (dużo odwiedzających) i pysznie. Mięso dobrze wysmażone przepyszne bułki. Bardzo sympatyczna obsługa.
Fajne miejsce😊 widok na Wisłę. Bardzo dobre mięso w burgerach, świeże, dobrze wysmażone. Lokal ma adekwatny wystrój i nastrój do miejsca 😊 polecam
Nie stara się jakoś zauroczyć to miejsce, a jednak ma w sobie jakiś faktor x, który powoduje, że na pewno będę chciała wracać. Z aparycji bardziej pijalnia, miejsce na dłuższe spotkanie. Wisłostrada trochę tłumi odgłosy z sąsiednich stolików i powoduje, że jakaś taka barowa intymność się tworzy. W ogródku można się na ludzi patrzeć, jak sobie jadą rowerami, biegają, spacerują. Można patrzeć, jak Wisła płynie. Można usiąść bardziej z widokiem na Wisłostradę/Cytadelę. Miejsca do siedzenia jest w każdym razie sporo. Menu i na większy, i na mniejszy głód jest skrojone. My poszliśmy w burgery, frytki, cydry i piwa. Wszystko bardzo smaczne. Można bez obaw tu przyjść. :)
An error has occurred! Please try again in a few minutes