Swego rodzaju fenomen... Ponad 40 lat na rynku i nadal działa. No niby nic niezwykłego, ale w lokalu podawane są dwa dania... tak nie mylą was oczy, tylko dwa dania i dodatkowe - makaronowe - we wtorki. Był początek tygodnia i pora obiadowa, lokal co prawda pusty, ale co chwila ktoś przychodził i prosił na wynos tyle-a-tyle porcji tego, albo tamtego, albo łączona.
Samo jedzenie, no nie wygląda może jakoś oszałamiająco, ale jest dobre. Może też nieco zmylić podanie w mini - misce, bo na pierwszy rzut oka ryżu nie ma - a jest, lecz przysłonięty jest - taką prawdziwa surówką czyli czymś co może niekoniecznie każdemu pasować - paski surowej kapusty. Danie które miało być ostre (to brązowe), było ostre, ale bez przesady. Danie łagodne (to pomarańczowe) było dzięki imbirowi całkiem ostre :) Dobrze, że wziąłem mieszankę - trzeba będzie na dzień makaronowy jeszcze kiedyś tu przybyć.
Lokal urządzony w tonacji czerwonej, przyjemnie dla oka. Oczekiwanie na dania (bardzo krótkie) umilić może lektura wycinków prasowych o lokalu - przedstawiają krótką historię od lat 70 do chwili obecnej, lub lektura fragmentu ściany, gdzie każdy może zostawić po sobie ślad w postaci notki.
Ogólnie - bardzo pozytywne wrażenia. Jedzenie może nie jest to 100% jedzenie jak w Chinach, ale nie o to chodzi, ktoś stworzył markę i swoją powtarzalnością (a ta jest bardzo ważna w gastronomii) od wielu lat przyciąga klientów - super sprawa!
Nie do końca wiedziałam jak ocenić. Od dziecka słyszałam dużo o tej restauracji od mojej mamy. Po jej ponownym otwarciu na Woli postanowiłyśmy się wybrać, żeby sprawdziła czy smak ten sam a ja żeby dowiedzieć się o co ten cały raban.
Wystrój.
Jest estetycznie. Nawiązuje do azji. Fajnym pomysłem jest ściana z podpisami gości i wzmiankami w prasie :) Minus jedyny że można płacić tylko gotówką.
Obsługa.
Byłam dotąd 2 razy. Panie były zawsze miłe i uśmiechnięte. Za pierwszym razem trochę długo czekałyśmy ale usprawiedliwiam ilością zajętych stolików. Za drugim razem po 5 minutach zamówienie było gotowe.
Jedzenie.
Zgodnie z rekomendacją mamy zamówiłam za pierwszym razem pół potrawki pół hueja. Porcja olbrzymia. Dla mnie nie do zjedzenia na jeden raz.
Potrawka podobno smakuje tak samo jak smakowała wcześniej. Niestety mi nie przypadła ona do gustu. Słonawa, brązowa breja, z umoczonymi grzybkami. Nie mój smak. Huej natomiast już bardziej mi posmakował. Sos słodko kwaśny, kawałki kurczaka, pędy bambusa, trochę warzyw (proporcje zależy jak się nabierze ;) ) wszystko doprawione jak należy podane na pysznym jaśminowy ryżu. Polecam. Mimo że restauracja oferuje tylko dwa ( w porywach do trzech dań) to myślę że każdy (no oprócz wegetarian) znajdzie coś dla siebie. :)
Podobno najstarszy chińczyk w stolicy. Słynie z tego, ze ma w swojej ofercie dwa dania;) ktore moim zdaniem uzupełniaja sie i powinny być zamawiane razem. Oczywiscie karta przewiduje inne dania w konkretne dni. Natomiast sam fakt istnienia tego miejsca w takiej formie zacheca do odwiedzenia chociażby po to by zobaczyć jak tam jest a na prawde warto! To trzeba sprobować.
An error has occurred! Please try again in a few minutes