Kucharzowi tego dnia sypnęło się za dużo soli do jajecznicy bez jaj i do pasty makrelovej. Ta druga w lokalu na Poznańskiej smakowała o wiele lepiej.
Za to pieczywo i ogórki z Hajnówki zawsze na poziomie! :)
Uwielbiam. Mogłabym tam jeść wszystko :) wielkie gratulacje, super, że mamy to miejsce ! Na pewno wrócę jeszcze nieraz. Muhammara ❤️ Hummus z karczochami ❤️
Nie po raz pierwszy okazuje się że można jeść smacznie bez mięsa! Tel Aviv jest na to świetnym przykładem! Każdy znajdzie coś dla siebie - zaczynając od wymyślnych desek, na których można spróbować różnych smaków, poprzez większe dania z ryżem bądź humusem, na zawijanych pitach kończąc. Sałatka „nie wiem co mam wziąć” z dodatkowym sosem mango chipotle oraz humus coco curry skradły moje serce. Jedynym minusem jest malutki lokal, w którym często jest dużo wygłodniałych klientów :)
The food was good, I was a little disappointed because one of the appetizers that we ordered was a vegan version to a normally non-vegan dish and it wasn’t mentioned in the menu so I was surprised to receive a vegan option. We ordered one mezze for two people and one additional apetizer each; they were good and portions big enough as a lunch meal. The place is small and crowded so even the staff have to put a lot of effort while moving so they don’t accidentally put anything off the table or punch one of the customers.
Ciekawe miejsce na śniadanie dla osób na diecie bezglutenowej i wegetarian. Miła i konkretna obsługa, sympatyczny „ogródek” przy ulicy. Zamówiliśmy deskę „wszystkiego” oraz tradycyjne śniadanie. Na uwagę z wybranych przez nas dań zasługuje „smalec”, falafele, oraz niesamowicie chrupiąca marchewka z kuminem. Na deser pyszny wybór ciekawych mieszanek herbat. Wszystko ładnie, smacznie podane chociaż mogłoby być mocniej - ciekawiej przyprawione, hummus uwielbiam i ten był po prostu w porządku, choć to także kwestia upodobań indywidualnych ...
Poranek mały ruch czekaliśmy ok 15 min.
Nice taste, the portion might look small but it's really satisfying. Mid range pricing. The place is very cozy and they pay attention to the interior design.
Trafiłem na ofertę tego lokalu podczas jednej z weekendowych imprez w Hali Gwardii. Wiele lokali na wspólnej przestrzeni prezentuje tu swoje produkty. Skusiłem się na zupę harira. Jej podstawą jest soczewica i soczewica i bulion. Do tego dochodzą rozmaite przyprawy i dodatki warzywne. Stąd zupa ta może mieć wiele odmian. Moja była delikatna w smaku, z dodatkiem kolendry. Zamówiłem dwie porcje na wynos. Po dodarciu do domu nadal była ciepła. Ciekawy smak, wart poznania, choć osobiście wolę mocniejsze ingrediencje. Bardzo sympatyczna i pomocna obsługa. Widać, że pracują tu ludzie z pasją.
Za pierwszym razem zjadłam tam całkowicie przypadkowo.Kilkukrotnie wracałam na pitę falafel lub pitę falafel w powiększonym zestawie.Smaczne aromatyczne sosy,smaczniutki falafel, doprawiony jak trzeba. Sos czosnkowy- fajny w konsystencji, delikatny,nie przesadzony, połączony z tym innym sosem-jakby pomidorowym to majstersztyk.Byłam kilka razy i za każdym razem,kolejki jak za kiełbasą w PRLu, co uważam za znak,że dobrze tam karmią również innymi daniami!
Przyszłam tutaj na kolację i to był błąd. Trzeba było przyjść na obiad, bo porcje są całkiem spore i można się nieźle najeść. Kotleciki, które zamówiłam na przystawkę faktycznie są bardzo pikantne, ale smaczne i ogólnie fajnie doprawione, położone na świeżym szpinaku. Sosy bardzo ciekawe, oryginalne, nie smakował mi jedynie paprykowy. Burger mógłby być trochę cieplejszy ale był bardzo smaczny, sycący. Wegesy ziemniaczane genialne! Szakszuka gęsta i aromatyczna w towarzystwie chrupiącej pity. Herbata zimowa i lemoniada z mango, są tutaj bardzo smaczne. Dużym plusem jest oczywiście cała filozofia restauracji. Można się najeść bez wyrzutów sumienia :)
Wstąpiłam dziś dręczona głodem do Tel Avivu, który zastąpił Hummus bar. Wrażenia mam raczej pozytywne, choć jest to zadowolenie umiarkowane. Zamówiłam polecaną lemoniadę z mango i zestaw falafelków z ziemniaczanymi łódeczkami, surówką Waldorf i sosami. Napój, który miał być słodki odznaczał się raczej trudną do zidentyfikowania goryczką, której pochodzenia nie mogłam określić (gorzkie części cytryny?) i początkowo z racji kruszonego lodu był na tyle gęsty, że trudni go było wciągnąć za pomocą słomki. Danie główne było sycące, najbardziej mi chyba smakowały sosy - aioli i harissa. Stosik małych falefelków okazał się niestety dość suchy, przyjemniej konsumowało mi się ziemniaczane wedgesy z dipami. Pomysł na surówkę bardzo ok - czerwona kapusta i żurawina, ale jak dla mnie przydałoby się więcej przypraw, nie wzgardziłabym też większą jej ilością, bo ginęła w tym węglowodanowym szaleństwie ;)
Na plus miła pani kelnerka, choć z ogródka ciężko być dostrzeżonym w kwestii rachunku.
Reasumując nie było źle, ale nie wiem czy powtórzę wizytę.
An error has occurred! Please try again in a few minutes