Piękne i upalne piątkowe popołudnie, nagrodą po ciężkim tygodniu ma być długo oczekiwana wizyta w restauracji znanego z programu MasterChef Michela Morana .
Miły chłód i sympatyczna kelnerka wita nas przy wejściu. Wchodząc w głąb pięknej sali słyszę ciepły i sympatyczny głos ,oraz szczery głośny śmiech. Tak ,to szef Michel we własnej osobie.
Siadamy przy elegancko nakrytym stole, szybko zamawiam sok ze świeżych grejpfrutów(20zł) z dużą ilością lodu i skupiam się na karcie dań.
Napoje dostajemy bardzo szybko, dodatkowo szklankę pełną kostek lodu:)cudownie.
Zamawiamy trzy dania główne i trzy desery, znając nasze możliwości więcej nie zmieścimy, niestety…
Nastawiona na dłuższe oczekiwanie, pochłonięta ciekawą dyskusją z inteligentnym człowiekiem nie zauważyłam momentu gdy do naszego stolika zmierzał sam szef Michel! przywitał się z nami, chwilę rozmawialiśmy, było to dla mnie ogromne przeżycie oraz wielki zaszczyt.
Ucztę zaczynamy nieoczekiwanie od chłodnika arbuzowo-truskawkowego z serem kozim,miętą oraz szałwią. Delikatna słodycz arbuza i truskawek przełamana słonym serem i podkręcona posiekaną miętą. Miły i pyszny gest szefa kuchni.
Po chwili dostajemy zamówione dania.
Pave z żabnicy z dzikimi zielonymi szparagami, lekki kremowy sos z rabarbarem(99zł)Danie prezentuje się wytwornie, wygląda pięknie, aż szkoda niszczyć takie dzieło.
Przyrumieniona, soczysta i mięsista żabnica na dzikich lekko chrupiących zielonych szparagach, a to całe dobro zanurzone w pysznym aksamitnym, kwaskowatym sosie z rabarbarem. Lekkie i pełne smaku danie, z cudownymi kontrastami.
Nadszedł czas na moją ukochaną, ulubioną wołowinkę:) „Tournedos” Rossini, sos Porto i smażone Foie Gras, Pommes Anna(120zł)
Tournedo, czyli środkowa część polędwicy, z której wykrawa się równe nieduże kawałki.
Nazwa dania pochodzi od znawcy kuchni i kompozytora Gioacchino Rossini. Gdy zamówił danie swego pomysłu, kelner, który je serwował, uznał je za tak niesmaczne, że odwrócił się (tourner) plecami (dos) do kompozytora i jego potrawy.
Pommes Anna/klasyczne danie kuchni francuskiej, które składa się z odpowiednio przygotowanych ziemniaków i masła.
Ślinka mi cieknie na samo wspomnienie, obłędnie pachnąca i błyszcząca od sosu polędwica, podana na toście a na wierzchu kawałek pięknie zrumienionego foie gras. Złocisty ziemniaczek pommes Anna i chrupiąca młoda marchewka. Wszystkie te składniki na jednym widelcu to IDEALNY KĘS. Polędwica naprawdę rozpływa się w ustach, jest niezwykle delikatna i miękka! Zdecydowanie najlepsza wołowina jaką jadłam!
Na stół trafia gwiazda i danie dla którego przyszłam czyli gołąb !tak ,po zjedzeniu zdaniem większości kontrowersyjnych potraw jak krokodyl, stek z kangura, smażonego świerszcza czy żabich udek, nadszedł czas na gołębia i już widzę twarze ludzi krzywiących się na samą myśl o zjedzeniu czegoś takiego. Pocieszę was, zastanawiam się nad zjedzeniem koźliny duszonej w świńskiej krwi czy pytona:)
Gołąb „ Les charmilles” w cieście francuskim, duszona zielona kapusta,
Foie Gras i „pommes amandines”(107zł)dzięki uprzejmości szefa kuchni danie zostaje podzielone na dwie porcje.
W złocistym cieście francuskim znajdziemy piramidkę z kapusty z wyczuwalną cebulą, foie gras i oczywiście gołębia.
Gołąb, różowe mięso o delikatnej konsystencji w smaku przypomina kurze serce bądź żołądki (podroby).
Ziemniaki w złotych płatkach migdałowych, z wierzchu chrupiące w środku zaś puszyste.
Nadszedł czas na desery, zaczynamy od Puszystego musu z owoców marakui z kruchym ciastkiem kokosowym(33zł) Deser prezentuje się świetnie, ozdobiony czerwonymi porzeczkami i wiórkami kokosowymi .Smakuje znakomicie! delikatny, puszysty i lekko słodki mus został przełamany kwaśnymi nutami sosu. Prawdziwa rozkosz dla podniebienia.
Biszkopt „daquoise” z kremem karmelowym oraz orzechami włoskimi(34zł),bardzo przyjemny deser,aksamitne wnętrze wypełnione chrupiącymi orzechami.
Na granicy wytrzymałości naszych żołądków wciągnęliśmy jeszcze po suflecie, Suflet Grand Marnier(37zł)idealnie upieczony ,cudnie pachnący i puszysty trafia na nasz stół.Sympatyczna kelnerka,brutalnie robi pięknemu sufletowi na samym środku dziurę i wlewa sos zabajone:)pełny pęcherzyków powietrza i strasznie słodki.
Bardzo dawno nie byłam tak zadowolona z wizyty w restauracji. Moje kubki smakowe zostały zaspokojone a ślinianki szaleją na samą myśl o kolejnej wizycie. Jedzenie tak dobrych dań sprawia dziką przyjemność i nie zdarza się to zbyt często.
An error has occurred! Please try again in a few minutes